Świat owładnięty jest pandemią koronawirusa. Najbardziej dotkniętym krajem są Stany Zjednoczone, gdzie do tej pory zdiagnozowano milion sto sześćdziesiąt pięć tysięcy przypadków zachorowań. Zmarło sześćdziesiąt siedem tysięcy osób. W kraju cały czas panują surowe obostrzenia mające na celu ograniczenie szerzenia się epidemii. W tych trudnych warunkach najważniejsze serie wyścigowe w USA, m.in. NASCAR, dokładają wszelkich starań, by jak najszybciej powrócić do rywalizacji zapewniając jednocześnie bezpieczeństwo wszystkim obecnym na torze osobom.
NASCAR wraca do ścigania!
Pod koniec miesiąca dziennikarze Autoweek dotarli do kalendarza serii NASCAR, jaki miały otrzymać ekipy rywalizujące w tej serii. 30 kwietnia National Association for Stock Car Auto Racing potwierdziło wznowienie rywalizacji mimo szalejącej w Stanach Zjednoczonych pandemii. Zawody odbędą się bez udziału publiczności i z maksymalnie okrojoną liczbą osób na torze. Każdy samochód będzie obsługiwany przez maksymalnie 16 osób, wliczając w to kierowcę właściciela oraz załogę w pit stopie.
Ze względów bezpieczeństwa każda osoba będzie musiała mieć ochronny ubiór. Każda osoba wchodząca i wychodząca z toru będzie badana. Uczestnicy będą musieli przestrzegać zasad dystansu społecznego. Aby to umożliwić, wprowadzone zostaną modyfikacje w pomieszczeniach przeznaczonych na garaże dla zespołów. Będą obowiązywały także ścisłe limity maksymalnej liczby osób, jaka może przebywać na torze. Ceremonia przed wyścigiem będzie przeprowadzana zdalnie.
Nowe doświadczenie władz serii
– NASCAR oraz jego zespoły chętni i podekscytowani powrotem do ścigania i z wielkim szacunkiem podchodzą do odpowiedzialności związanej z powrotem do rywalizacji. NASCAR powróci w środowisku, które zapewni bezpieczeństwo naszym uczestnikom, oficjelom oraz wszystkim członkom naszej społeczności – zakomunikował wiceprezes NASCAR, Steve O’Donnell.
– Dziękujemy lokalnym, stanowym oraz federalnym urzędnikom oraz ekspertom medycznym, a także wszystkim przedstawicielom branży, którzy zapewnili nam bezprecedensowe wsparcie w powrocie do ścigania, i czekamy na dołączenie naszych pełnych pasji fanów, chcących oglądać powrót samochodów na tor – dodał Amerykanin.
Kalendarz ułożono tak, aby ekipy miały możliwie najbliżej ze swoich baz zlokalizowanych w Karolinie Północnej. Zrezygnowano ze wszystkich treningów, a kwalifikacje odbędą się jedynie przed zawodami Coca-Cola 600. Dzięki jednodniowym formatom zawodów ekipy unikną nocowania w hotelach.
Wyścigi będą odbywać się w niedzielę oraz środy. 17 maja oraz 20 maja zawodnicy zmierzą się na torze w Darlington. 24 maja, zgodnie z pierwotnym harmonogramem ustalonym przed startem sezonu, odbędzie się najdłuższy wyścig mistrzostw – Coca-Cola 600. Trzy dni później zawodnicy ponownie zmierzą się na owalu w Charlotte, tym razem dystans zawodów będzie znacznie krótszy – zamiast 600 mil (965 km) „jedynie” 500 km. Do ścigania powracają także juniorska seria NASCAR xFinity Series (19 i 25 maja) oraz Truck Series (26 maja).
Nowy kalendarz IMSA
30 kwietnia nowy harmonogram przedstawiła seria IMSA WeatherTech SportsCar Championship. Zgodnie z nim zawodnicy mają powrócić do rywalizacji 28 czerwca podczas 6-godzinnego wyścigu na torze Watkins Glen. Nowy kalendarz liczy 10 rund, a swoje miejsce utraciły rundy na ulicznych torach w Long Beach i Detroit. Spowodowane jest to koniecznością wielotygodniowych przygotowań do organizacji wyścigu, na co promotorzy tych rund nie mogą sobie pozwolić wobec wciąż niepewnej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa. Tegoroczne zmagania mają zakończyć się 14 listopada trwającą 12 godzin rywalizacją na torze Sebring.
Wirtualne IndyCar
Władze serii IndyCar postanowiły znaleźć zastępstwo dla odwołanych wyścigów i stworzyły mistrzostwa e-sportowe na symulatorze iRacing. Zaplanowano 6 wyścigów, które odbywały się w soboty co tydzień poczynając od 28 kwietnia. Zawody zyskały dużą popularność przyciągając na start niemalże pełną stawkę kierowców. W poszczególnych wyścigach towarzystwa dotrzymywali im także zawodnicy znani z innych serii wyścigowych.
Swoich sił próbowali kierowcy m.in. znani z Formuły 1 – Lando Norris i Scott Speed, zawodnicy NASCAR – Jimmie Johnson, Dale Earnhard Jr. i Kurt Bush, oraz uczestnicy Supercars – Scott McLaughin oraz Chaz Mostert. W stawce pojawił się także Robert Wickens, który wciąż przechodzi przez rehabilitację po wypadku na torze Pocono w 2018 roku. Kanadyjczyk doznał poważnego urazu kręgosłupa. Zawodnik musiał odpuścić pierwsze zawody, ponieważ specjalny kontroler z gazem i hamulcem sterowanym za pomocą rąk dotarł do niego z opóźnieniem.
Dobra organizacja – mega plus!
Organizatorzy zawodów zadbali o odpowiednią oprawę wirtualnych wyścigów. Przed każdymi zawodami (z wyjątkiem rundy w Motegi) specjalny gość śpiewał hymn Stanów Zjednoczonych. Nie zabrakło także tradycyjnej komendy „Gentelmens, start your engines” oraz słów otuchy od kapelana IndyCar. Zadbano także o odpowiednie grafiki, a śledzenie rywalizacji ułatwiali także etatowi komentatorzy serii, którzy tym razem wykonywali swoją pracę w swoich domach.
Pierwsze zawody rozegrano na torze wybranym przez kibiców. Najwięcej głosów otrzymał tor Watkins Glen i to on zainaugurował wirtualne zmagania. Impreza odbyła się pod patronatem amerykańskiego Czerwonego Krzyża. Rywalizację wygrał Sage Karam, doświadczony simracer, który odniósł 165. zwycięstwo w iRacing. Zawody śledziło aż 433 000 widzów.
Druga runda odbyła się na torze Barber Motorsport Park, a jej zwycięzcą został Scott McLaughin. Australijczyk także może pochwalić się sporym doświadczeniem w wirtualnej rywalizacji. Wybór toru goszczącego trzecią rundę pozostawiono kierowcom. Ci wybrali 2-milowy owal Michigan International Speedway. Triumfatorem tej rundy został mistrz IndyCar, Simon Pagenaud. Francuz triumfował także w kolejnej rundzie rozegranej na Twin Ring Motegi.
W następnym wyścigu, rozgrywanym na torze COTA, zwyciężył debiutujący w wirtualnym IndyCar Lando Norris. Sezon miał zakończyć się „wyścigiem marzeń” na torze spoza kalendarza. Jednakże po kolejnych zmianach w kalendarzu serii i przesunięciu Indianapolis 500 postanowiono zakończyć sezon na tym właśnie torze. Po dramatycznym, pełnym wypadków finiszu zwyciężył Scott McLaughin.
Można było oczekiwać więcej?
Niektórzy zapewne liczyli, że zmagania na iRacing pozwolą na dokładniejsze porównanie etatowych zawodników z tymi startującymi gościnnie. W praktyce okazało się, że zachowanie bolidów nie odpowiada rzeczywistej charakterystyce prawdziwych maszyn. Najlepiej radzili sobie natomiast Ci kierowcy, którzy mieli już duże doświadczenie w wirtualnych wyścigach.
Mimo to zawody dostarczyły wielu emocji zarówno kierowcom, jak i kibicom. W świecie owładniętym pandemią koronawirusa dały fanom motosportu namiastkę wyścigów samochodowych. Władze IndyCar planują powrót do prawdziwego ścigania 6 czerwca podczas wyścigu na Texas Motor Speedway. Sytuacja jednak wciąż jest bardzo dynamiczna i możliwe są kolejne zmiany w kalendarzu.