Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Lawrence Stroll – kim jest biznesmen znany z Astona Martina i F1?

Miliarder, filantrop, ale przede wszystkim – pasjonat mający benzynę we krwi. Znany z bezkompromisowego podejścia do biznesu Lawrence Stroll w zaledwie dwa lata zdążył już zapisać się na kartach historii F1. Zwycięstwo, trzy podia i pole position to naprawdę sporo gdy jest się Racing Point, a nie Mercedesem, czy Red Bullem. Apetyt Kanadyjczyka jest jednak znacznie większy, a zaspokoić go może tylko sukces Astona Martina w F1.

lawrence stroll
Fot. Aston Martin Cognizant F1 Team

Niedaleko pada jabłko od jabłoni

Lawrence Stroll, a właściwie Lawrence Sheldon Strulovitch, urodził się 11 lipca 1959 roku w Montrealu, w rodzinie o żydowskich korzeniach. Już jako dwudziestoparoletni mężczyzna, wzorem swojego ojca, Leo Strulovitcha rozpoczął działalność w branży odzieżowej.

Pierwszych poważnych pieniędzy dorobił się sprowadzając do Kanady marki takie jak: Pierre Cardin i Ralph Lauren. Pod koniec lat osiemdziesiątych, Stroll został ich wyłącznym dystrybutorem oraz spopularyzował je również w Europie. Tym samym odziedziczona po ojcu smykałka do biznesu, umiejętność planowania długoterminowego i rewelacyjna strategia marketingowa przyniosły Lawrence’owi fortunę.

W latach dziewięćdziesiątych, kolejną inwestycją Strolla była niszowa wówczas marka – Tommy Hilfiger. Dzisiaj wystarczy powiedzieć, że marka warta jest ok. 1,8 miliarda dolarów, a jej ambasadorem został Lewis Hamilton. Sukces widoczny gołym okiem.

ZOBACZ TAKŻE
Bolid F1: Z czego się składa? Wszystko, co powinieneś wiedzieć

W 2003 roku, Stroll wraz ze swoim wspólnikiem – Silasem Chou, kupił większościowy pakiet akcji marki Michael Kors za ok. 100 milionów funtów. Interes okazał się być prawdziwą żyłą złota i przełożył się na lwią część majątku Strolla. Ogromną popularność na świecie zdobyły kobiece torebki Korsa, które wywindowały ceny akcji wspólników. Ostatecznie, firma Strolla – Sportswear Holdings Ltd, sprzedała swoje udziały w 2014 roku.

Tym samym Lawrence Stroll stał się nie tylko jednym z najbogatszych ludzi w Kanadzie, ale i na całym świecie. Jak podaje Forbes, jego aktualny majątek wynosi 2,6 miliarda dolarów (stan na luty 2021).

Lawrence Stroll: Miliarder z benzyną we krwi

Co można zrobić z tak wielkimi pieniędzmi? Większość z nas pewnie nigdy nie stanie przed takim dylematem, lecz Lawrence Stroll dobrze wie jak zarządzać swoim majątkiem. Kanadyjczyk jest właścicielem kilkunastu posiadłości, rozsianych po całym świecie. Jak podaje The Telegraph, Stroll ma domy m.in. w: Genewie, Londynie, Quebecu oraz wyspie Mustique na Karaibach. Kilka lat temu, za cenę 55 milionów dolarów wykupił również całe piętro w nowojorskim wieżowcu One57, znanym jako „wieżowiec miliarderów”.

Stroll posiada także wart ok. 200 milionów dolarów, 62-metrowy jacht, na którym regularnie organizuje huczne imprezy. Jedną z nich były 60-te urodziny miliardera, które urządził w stylu Wielkiego Gatsby’ego. Wśród jego gości widziani byli m.in.: Sarah Ferguson (była żona Andrzeja, Księcia Yorku), Catherine Zeta-Jones oraz Michael Douglas.

Jednak tym co naprawdę kręci Lawrence’a Strolla jest motoryzacja. I to nie byle jaka. Kanadyjczyk znany jest ze swojego umiłowania do sportowych samochodów, a szczególną miłością pała do Ferrari. Stroll jest posiadaczem ok. 30 samochodów włoskiej marki – od Ferrari 250 GTO do LaFerrari. Za jeden z najcenniejszych egzemplarzy w kolekcji uważany jest kupiony za 27,5 miliona dolarów Ferrari 275 GTB N.A.R.T. Spider z 1967 roku.

ZOBACZ TAKŻE
Zarobki zespołów F1 2020: Ferrari znów zarobiło więcej od Mercedesa

Gdy ma się tak wielki garaż sportowych samochodów to powinno się mieć także miejsce, gdzie można nimi pojeździć bez ograniczeń. Dlatego też Lawrence Stroll kupił kanadyjski tor Circuit Mont-Tremblant, na którym w 1968 i 1970 roku odbyły się dwa wyścigi Grand Prix.

Będąc tak wielkim pasjonatem motoryzacji i jednocześnie mając tak wielki majątek, kwestią czasu było zetknięcie się Lawrence’a Strolla z F1. Tym bardziej, że syn miliardera właśnie robił furorę w seriach juniorskich.

Od Williamsa do Racing Point

Lance Stroll zadebiutował w Williamsie w 2017 roku, tuż po zdobyciu mistrzostwa w Europejskiej Formule 3. Młody Kanadyjczyk zaliczył udany pierwszy sezon w barwach ekipy z Grove, zdobywając trzecie miejsce w GP Azerbejdżanu oraz sensacyjnie wyszarpując 2. pole startowe w deszczowych kwalifikacjach na Monzy.

W tym samym czasie, Lawrence „urządzał się” w padoku F1. Nie jest tajemnicą, że miliarder finansował starty swojego syna, tym samym wypychając na powierzchnię tonącego w długach Williamsa. Wraz z rosnącym zaangażowaniem finansowym, Stroll naciskał na ówczesną szefową zespołu – Claire Williams, aby ta zacieśniła współpracę z dostarczającym silniki do Williamsa Mercedesem. Mimo to, Brytyjka szła w zaparte stawiając na niezależność zespołu, ale jednocześnie bylejakość, której eskalację mieliśmy za niedługo dobitnie doświadczyć. 

ZOBACZ TAKŻE
Silnik w F1: Z czego się składa i dlaczego jest taki drogi?

Wobec rosnących kłopotów Williamsa, gdy w sierpniu 2018 roku, Force India trafiła pod młotek, Stroll nie zastanawiał się zbyt długo. Wraz z konsorcjum inwestorów przejął zespół tworząc Racing Point. Tym samym pewne stało się, że od sezonu 2019 w różowym kombinezonie oglądaliśmy syna miliardera, a Strollowie na dobre rozgościli się w padoku F1.

Więcej, lepiej, szybciej

Kupując zespół za 90 milionów funtów (oraz spłacając 15 milionów funtów długów), Stroll postawił przed sobą kolejne, być może największe wyzwanie w karierze biznesmena – wspiąć się na szczyt Formuły 1. Realizację tych planów rozpoczął „z grubej rury”. Na początku 2019 roku ogłoszono, że pierwszą wielką inwestycją Strolla będzie nowa fabryka, która ma zostać ukończona w 2021 roku. Tym samym, kanadyjski miliarder zaledwie kilka miesięcy po przejęciu zespołu udowodnił, że nie jest w Formule 1 dla „picu”. Lawrence Stroll bierze wszystko, albo nic.

Choć sezon 2019 dla Racing Point uważa się za „rok na przeczekanie”, to za kulisami Stroll skutecznie budował swoją pozycję w padoku. W trakcie sezonu można było obserwować wiele rozmów właściciela Racing Point z Toto Wolffem. Potem w pitlane na stanowisku serwisowym ekipy z Silverstone pojawiły się łudząco podobne sprzęty do tych malowanych na srebrno. A to był dopiero początek zacieśniania współpracy między ekipami z Silverstone i Brackley. Jej najlepszym dowodem był bolid RP20, który z miejsca został okrzyknięty „różowym Mercedesem”.

ZOBACZ TAKŻE
Największe wypadki w historii F1 - subiektywne TOP 10

Aston Martin – ostatni element układanki

Kolejnym elementem planu okazało się przejęcie Astona Martina w styczniu 2020 roku. Legendarny brytyjski brand od kilku lat borykał się z problemami finansowymi, a 2019 rok zamknął ze stratą ok. 100 milionów dolarów. Aston Martin desperacko szukał inwestorów, którzy pomogą im przetrwać ten trudny okres.

Pierwsze rozmowy słynna marka prowadziła z chińskim potentatem Geely, będącym właścicielem Lotusa i Volvo. Zakończyły się one jednak fiaskiem i na tym etapie pojawił się Lawrence Stroll. W zamian za inwestycję ok. 500 milionów dolarów, Kanadyjczyk wykupił 17 % udziałów spółki i prawo do używania legendarnego brandu w swoim zespole w Formule 1. Później powiększył swój udział własnościowy do 25 % w zamian za inwestycję w markę około 200 milionów dolarów w przeciągu najbliższych 4 lat.

ZOBACZ TAKŻE
Stroll: Aston Martin to najpiękniejsza rzecz dla F1

W ten sposób Aston Martin został uratowany. Brytyjska firma uzyskała niezbędny zastrzyk finansowy, pozwalający jej przetrwać i utrzymać płynność. Stroll nabył zaś prawa do marki-legendy i ogłosił, że od sezonu 2021 Racing Point zniknie ze stawki, na rzecz Astona Martina.

Lawrence Stroll: Miliarder do zadań specjalnych

Powiedzieć, że Lawrence Stroll ma łeb do interesów to tak jakby nic nie powiedzieć. Kanadyjczyk świetnie odnajduje się za kulisami F1, potrafi patrzeć na biznes w dłuższej perspektywie czasu i mądrze inwestuje swój majątek. Gdyby nie on i jego bezkompromisowe podejście do motorsportu, jego zespół nie mógłby pochwalić się zwycięstwem, pole position oraz trzema miejscami na podium. A to wszystko w trochę ponad dwa lata od przejęcia ekipy.

Czy zachowanie Racing Point i wystawienie do rywalizacji „różowego Mercedesa” było etyczne i zgodne z duchem sportu? Co do tego, można mieć spore wątpliwości, ale wyniki jakie są, każdy widzi. Hołdując zasadzie „cel uświęca środki”, Stroll realizuje swój plan i robi to niezwykle skutecznie.

ZOBACZ TAKŻE
Aston Martin czarnym koniem sezonu 2021? "Mają szansę być drudzy"

Wraz z przyjściem Strolla, Racing Point zyskało niemal wszystko czego potrzebuje każdy zespół Formuły 1: pieniądze, mądre zarządzanie i perspektywy rozwoju. Można powiedzieć, że brakowało im tylko „legendy”, ale i to nie stanowiło dla Lawrence’a większego problemu. Inwestując w Astona Martina, Stroll i jego zespół w końcu mogą usiąść przy jednym stole z markami takimi jak Ferrari, McLaren czy Mercedes. A patrząc na dotychczasowe osiągnięcia Kanadyjczyka można być pewnym, że szybko od tego stołu nie odejdą.

4.9/5 (liczba głosów: 20)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama