Niemiecki magazyn rzuca światło na to, jak będzie wyglądał początek przyszłego sezonu Formuły 1. Zimowe testy F1 potrwają zaledwie 3 dni. To duża zmiana w porównaniu do tego roku. W lutym 2020 testy trwały 6 dni, a w latach wcześniejszych – 8.
Początek sezonu niezagrożony?
Liberty Media planuje rozpocząć zmagania w marcu – tak jak to miało miejsce w zeszłych latach. Kalendarz miałby pomieścić ponad 20 wyścigów. Amerykanie zastrzegają jednak, że ze względu na światową pandemię nie wszystkie znane kibicom tory się w nim znajdą.
Pierwszym wątpliwym wyścigiem jest GP Australii na torze w Melbourne. Możliwe jest przeniesienie zmagań na inny tor lub odwołanie całego weekendu. W takim przypadku sezon zacząłby się w Bahrajnie.
Testy F1 ukłonem w stronę zespołów
Zimowe testy przed nowym sezonem są ukłonem w stronę kierowców i zespołów. Początkowo planowano je odwołać, lecz w 2021 prawdopodobnie doczekamy się kilku poważnych zmian w składzie ekip. Dodatkowo zmianie ulegną przepisy aerodynamiczne, czego efektem będzie zmieniona konstrukcja podłóg w bolidach.
Na testy nalegał podobno także McLaren, który w sezonie 2021 będzie napędzany silnikami Mercedesa. To sprawia, że brytyjski zespół musi gruntownie przeprojektować swój bolid, a zimowe testy będą jedyną szansą na sprawdzenie go „w boju” przed startem sezonu.
Pytanie pozostaje, gdzie odbędą się testy przed sezonem 2021? W grze są: Barcelona, Jerez i Bahrajn. Jeżeli GP Australii nie znajdzie się w kalendarzu to wielce prawdopodobne, że kierowcy po raz pierwszy wyjadą nowymi bolidami na torze Sakhir. To znacznie ograniczy koszty podróży zespołów. Dużą wadą toru w Bahrajnie jest jednak dystans dzielący go od fabryk w Europie. Zespoły nie będą w stanie szybko przetransportować części zapasowych w trakcie testów.
Jak testy 2021 wpłyną na resztę sezonu?
Zaledwie 3 dni na przygotowania mogą znacząco wpłynąć na początek sezonu. Zespoły i kierowcy będą miały znacznie mniej czasu na poznanie bolidu, a to może przynieść zaskakujące wyniki w pierwszych wyścigach. Ponadto inżynierowie będą posiadali znacznie mniej danych przed sezonem niż dotychczas.
Jeżeli taki format testów zda egzamin, to niewykluczone, że w przyszłych latach regularnie będziemy świadkami tak krótkich przygotowań. To pomoże ograniczyć koszty, co jest celem nadrzędnym dla Liberty Media w ostatnich latach.