Connect with us

Czego szukasz?

powered by Advanced iFrame. Get the Pro version on CodeCanyon.

Formuła 1

Hamilton wygrał GP Eifelu. Ricciardo na podium | Analiza

Lewis Hamilton odniósł swoje 91. zwycięstwo w karierze, czym wyrównał rekord Michaela Schumachera. Brytyjczykowi zadanie ułatwiły problemy kolegi z ekipy – Valtteriego Bottasa, który musiał wycofać się z rywalizacji. Podium uzupełnili Max Verstappen oraz Daniel Ricciardo, dla którego jest to pierwsze podium od ponad dwóch lat. Czas na analizę GP Eifelu na torze Nürburgring.

lewis hamilton gp eifel 2020
Fot. Mercedes AMG Petronas Motorsport

Najlepszy kierowca: Lewis Hamilton

Startujący z drugiego pola Brytyjczyk błyskawicznie ruszył do przodu i wyprzedził Bottasa w pierwszym zakręcie. Obaj kierowcy mocno wyjechali na zewnętrzną stronę stronę toru, co dało przewagę Finowi. Jednak Bottas lepiej wyszedł z zakrętu i odzyskał pozycję. Potem kierowcy Mercedesa przez kilka kółek toczyli walkę na najszybsze okrążenia. Bottas utrzymywał się na czele stawki do 13. okrążenia. Wtedy to na dojeździe do pierwszego zakrętu mocno zblokował koło, a Hamilton bez wysiłku go wyprzedził. Do tego tuż za Finem znalazł się Max Verstappen.

Bottas z powodu spłaszczonej opony musiał zjechać na przedwczesny pit stop. Po zmianie opon na pośrednie nawiązał jeszcze walkę z Ricciardo, ale szybko zameldował przez radio brak mocy. Po kilku okrążeniach męczarni Fin zjechał do garażu i zakończył swój udział w wyścigu.

ZOBACZ TAKŻE
Czy Bottas ma jeszcze szansę na tytuł w Mercedesie?

W tym czasie Hamilton zaczął budować przewagę nad drugim Verstappenem. Wykorzystał ją na 16. okrążeniu, gdy w wyniku kolizji z Raikkonenem, George Russell musiał wycofać się z wyścigu. Na czas ściągnięcia bolidu z toru pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa, który był idealną okazją na zmianę opon dla Hamiltona. Brytyjczyk wrócił na tor na świeżych mediumach i w dalszym ciągu budował bufor bezpieczeństwa nad resztą stawki. Mimo postępującego grainingu, Hamilton utrzymywał najlepsze tempo na torze.

Kluczowym momentem dla losów wyścigu było pojawienie się samochodu bezpieczeństwa na 44. okrążeniu, po tym gdy Lando Norris zatrzymał swój bolid w zakręcie nr 6. Hamilton tak jak cała czołówka zjechał po miękkie opony. Przy restarcie fenomenalnie ruszył do przodu odjeżdżając daleko od Verstappena. Bez wątpienia Hamiltonowi pomógł system DAS, który wydaje się być wręcz stworzony do takich sytuacji. Dzięki niemu, Brytyjczyk był w stanie lepiej zadbać o temperaturę opon w czasie neutralizacji.

ZOBACZ TAKŻE
Nürburgring - historia najtrudniejszego toru F1 | Tory Formuły 1

Hamilton zrównał się z Schumacherem

Hamilton uniknął jakichkolwiek kłopotów i pewnie dojechał do mety jako pierwszy. Tym samym wyrównał rekord Michaela Schumachera wynoszący 91 zwycięstw. Triumf Hamiltona jest tym bardziej symboliczny, ponieważ dokonał tego na torze, który leży najbliżej miejsca urodzenia siedmiokrotnego mistrza. Dodatkowo Schumacher jest rekordzistą Nürburgringu pod względem liczby zwycięstw, a jeden z zakrętów nosi jego imię. Wzruszającą chwilą było także przekazanie Hamiltonowi przez Micka Schumachera kasku jego ojca z czasów jazdy dla Mercedesa (2010-2012).

Najlepszy zespół: Racing Point

Choć wygrywając na Nürburgringu, Hamilton zapewnił 25 punktów dla Mercedesa to tytuł najlepszego zespołu należy się ekipie Racing Point. Kierowcy zespołu z Silverstone jako jedyni dojechali w pierwszej dziesiątce w komplecie. Sergio Perez i Nico Hulkenberg łącznie przesunęli się w stosunku do pozycji startowej o 17 pozycji.

Szczególnie pochwalić za to należy Hulkenberga, który startując z samego końca stawki pojechał bezbłędny wyścig i zapewnił zespołowi 4 pkt. za 8. miejsce. Perez natomiast pewnie zmierzał po podium, lecz powstrzymał go wyjazd samochodu bezpieczeństwa w końcówce wyścigu. Podobnie jak reszta czołówki musiał zjechać po świeże opony, aby utrzymać swoją pozycję, czym stracił przewagę strategiczną nad Ricciardo.

ZOBACZ TAKŻE
Nürburgring 1970, czyli sukces Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix

Racing Point uniknęło awarii oraz najlepiej przygotowało bolidy swoich kierowców, które były niezwykle konkurencyjne na Nürburgringu. Biorąc pod uwagę bardzo okrojoną formę treningów w ten weekend, cały zespół wykonał fantastyczną pracę, a przesunięcie się na 3. miejsce w klasyfikacji konstruktorów tylko to potwierdza.

Największe zaskoczenie: Długo wyczekiwane podium Ricciardo i Renault

Ponad dwa lata czekał Daniel Ricciardo na podium. Jeszcze dłużej czekał jego zespół, który po raz ostatni zameldował się w czołowej trójce w 2011 roku. Dzisiaj zarówno kierowca, jak i ekipa mają ogromne powody do radości.

Po bardzo dobrym starcie Australijczyk wyprzedził Alexa Albona. Ricciardo szybko znalazł się na tylnym skrzydle Leclerca, z którym stoczył kilka pojedynków na dojeździe do pierwszego zakrętu. Ostatecznie udało mu się wyprzedzić Monakijczyka na 9. okrążeniu. Po wycofaniu się z wyścigu Bottasa, Ricciardo wskoczył na prowizoryczne 3. miejsce, jednak z tyłu na znacznie świeższych oponach ścigał go Sergio Perez. Meksykanin był średnio o 0,7 sek. szybszy od Australijczyka.

Podium dla Ricciardo uratował wyjazd samochodu bezpieczeństwa na 44. okrążeniu. „Honey Badger” jako pierwszy zjechał po nowe opony. Zmusił tym Pereza do zjazdu w celu zabezpieczenia swojej pozycji. Po restarcie Ricciardo utrzymał Meksykanina za sobą i odjechał od niego na bezpieczny dystans. Tym samym zdobył swoje pierwsze podium od GP Monako w 2018 roku.

ZOBACZ TAKŻE
Ważna zmiana. Alpine nie tylko nie upada, ale i wchodzi do F1

Choć wszyscy żyją teraz zbliżającą się wizytą Cyrila Abiteboula w studiu tatuażu to warto zwrócić uwagę na to, że zdobywając 3. miejsce, Ricciardo wspiął się na 4. pozycję w klasyfikacji kierowców. Jest to niemałe wyróżnienie dla Australijczyka, który od dłuższego czasu imponuje formą i już od kilku wyścigów pukał do drzwi prowadzących na podium.

Największe rozczarowanie: Błąd za błędem Albona

Występem na Nürburgringu, Alex Albon utwierdził wszystkich w przekonaniu, że podium na Mugello było tylko zbiegiem okoliczności. Choć wynik w kwalifikacjach zapewnił mu 5. pozycję startową to Taj po raz kolejny był wolniejszy o 0,5 sek. od Verstappena w czasówce.

W wyścigu Albon nie pokazał zupełnie nic, co mogło by być podstawą do jego obrony. Na starcie stracił pozycję na rzecz Ricciardo. Później nie był wstanie włączyć się do walki Australijczyka z Leclerciem, który wstrzymywał całą stawkę na tym etapie wyścigu. Tym samym Albon na dobre stracił kontakt z czołówką. Chwilę później został ściągnięty przez Red Bulla na pit stop i wyjechał na świeżych mediumach.

Albon nie był w stanie odpowiednio dogrzać opon czym skazał się na słabe tempo. Jadąc w drugiej dziesiątce próbował wyprzedzić Daniiła Kvyata na dojeździe do szykany. Rosjanin nie zmieścił się jednak w zakręcie i wyjechał na trawę. Gdy Kvyat wracał na tor, Albon nie zachował uwagi i urwał skrzydło kierowcy AlphaTauri, tym samym przekreślając jego szanse na dobry wynik. Zawodnik Red Bulla otrzymał za ten manewr karę 5 sekund.

Ostatnim podrygiem Taja w wyścigu był rozpaczliwy atak na Pierre’a Gasly’ego na dojeździe do pierwszego zakrętu. Albon zblokował koło i tylko cud oraz błyskawiczna reakcja Gasly’ego uchroniła ich przed kolizją. Po tym incydencie Alex zjechał do boksu i zakończył swój wyścig z powodu awarii.

ZOBACZ TAKŻE
Perez lub Hulkenberg w Red Bullu? Włoska gazeta o końcu Albona

Co siedzi w głowie Helmuta Marko?

Nie sposób stwierdzić ile pokładu cierpliwości do Alexandra Albona ma jeszcze Helmut Marko. W analogicznej sytuacji, „szara eminencja” Red Bulla nie miała żadnych skrupułów przed degradacją Gasly’ego do Toro Rosso. Tymczasem Albon wydaje się być przyklejony do fotela RB16, a podium na Mugello tylko zatuszowało jego problemy. Red Bull naprawdę potrzebuje kierowcy, który będzie w stanie nie tylko zdobywać regularnie punkty do klasyfikacji konstruktorów, ale też wspierać Verstappena w walce na torze. Żadnego z tych warunków Alex Albon nie spełnia. To oraz informacja o odejściu Hondy po sezonie 2021 mogą wpłynąć na decyzję Holendra co do jego przyszłości. A ona wcale nie musi być związana z Red Bullem.

ZOBACZ TAKŻE
Red Bull Racing szuka nowego dostawcy silnika. Jakie mają opcje?

Dwudniowe weekendy przyszłością F1?

Choć testy dwudniowego weekendu GP planowane są na Imolę to pogoda w górach Eifelu dała nam przedsmak tego, jak może to wpłynąć na rywalizację. Po odwołaniu piątkowych treningów, kierowcy i zespoły miały tylko godzinę na przygotowanie się do kwalifikacji i wyścigu. To w dużej mierze przyczyniło się do dzisiejszych wyników i chaotycznego przebiegu rywalizacji.

Kierowcy borykali się ze zrozumieniem opon, co było wynikiem braku czasu na dłuższe przejazdy podczas trzeciego treningu. Wnioski można też wyciągnąć patrząc na ilość problemów technicznych. 4/5 kierowców, którzy nie ukończyli dzisiejszego wyścigu odpadło z rywalizacji w wyniku awarii. Mniej czasu na treningi oznacza mniej danych dla zespołów i problemy z idealnym dostrojeniem bolidów na wyścig. To nie tylko uatrakcyjnia widowisko, ale także wyrównuje stawkę.

Jeżeli po wyścigu na Imoli będzie można wyciągnąć podobne wnioski, to Liberty Media i FIA będą musiały poważnie zastanowić się nad takim rozwiązaniem. Czy tak będzie? Przekonamy się na początku listopada.

Klasyfikacje generalne

Lewis Hamilton drastycznie zwiększył swoją przewagę nad Valtterim Bottasem. Brytyjczyk wyprzedza kolegę z ekipy aż o 69 punktów. Trzeci w klasyfikacji jest niezmiennie Max Verstappen.

Niezwykle ciasno robi się w środku stawki. Na czwartą pozycję w tabeli wspiął się Daniel Ricciardo z 78 pkt. na koncie. Po piętach depczą mu Sergio Perez, Lando Norris, Alex Albon oraz Charles Leclerc.

ZOBACZ TAKŻE
Końcowa klasyfikacja kierowców F1 2020 - sprawdź, jak wygląda

Wśród konstruktorów prowadzi niezagrożony Mercedes. Na drugim miejscu znajduje się Red Bull. Za nim zameldowała się ekipa Racing Point (120 pkt.), która wyprzedziła zaliczającego spadek formy McLarena (116 pkt.). Tuż za nimi znajduje się Renault z 114 pkt. w klasyfikacji.

ZOBACZ TAKŻE
Końcowa klasyfikacja konstruktorów F1 2020 - sprawdź, jak wygląda

Co przed nami? Hamilton pobije rekord Schumachera?

Formuła 1 wróci do zmagań za dwa tygodnie. Po raz pierwszy w historii, zespoły i kierowcy będą ścigać się na portugalskim torze Algarve. Choć obiekt nigdy wcześniej nie gościł weekendu Grand Prix to przed sezonem 2009 zorganizowano tutaj zimowe testy. Dla niektórych będzie to więc powrót po latach. Kilku kierowców zna także portugalski tor z serii juniorskich. W przeszłości ścigali się tutaj m.in. Valtteri Bottas, Charles Leclerc i Daniel Ricciardo.

ZOBACZ TAKŻE
Kalendarz F1 2020 - wszystko, co powinieneś wiedzieć

Choć sama nitka toru przypomina tą z toru w Barcelonie, to Algarve jest znacznie szersze i oferuje więcej miejsc do wyprzedzania. Gwałtowne zmiany poziomów przypominają zaś Circuit of the Americas, na którym zwykle rozgrywane jest GP USA.

Z pewnością w Portugalii faworytem będzie ekipa Mercedesa. Mistrzowie świata mają bolidy zdolne do walki o najwyższe cele na każdym obiekcie. Dobrze powinien spisywać się także Red Bull oraz Racing Point, którym będą sprzyjać liczne sekcje średnio-szybkich zakrętów.

Wyniki wyścigu o GP Eifelu

Oceń nasz artykuł!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama