Skok do wody: GP Monako 1955
Największe wypadki w historii F1 zaczynamy prawdopodobnie najbardziej niecodziennym w historii F1. Podczas GP Monako w 1955 roku, dwukrotny mistrz świata Alberto Ascari wpadł bowiem bolidem do morza otaczającego tor w Monte Carlo.
Startujący do wyścigu z 2. pola Ascari przez niemal cały dystans walczył z Sir Stirlingiem Mossem. Na 80. okrążeniu, prowadzącemu w wyścigu Brytyjczykowi wybuchł jednak silnik i musiał wycofać się z dalszej rywalizacji. Tym samym na przód stawki wysunął się Ascari, który jak się wydawało, pewnie zmierza po zwycięstwo.
Niestety, na tym samym okrążeniu, na którym objął prowadzenie, wyjeżdżający z tunelu Ascari przestrzelił dohamowanie do szykany. Włoch zdołał jeszcze skręcić w lewo, po czym przebił barierę i wpadł swoją Lancią D50 do morza. Nagłe zniknięcie kierowcy z toru wywołało niemałą konsternację wśród kibiców i całego padoku. Ascari zdołał jednak wydostać się z tonącego bolidu, a następnie został wyciągnięty z wody przez załogę jednej z łodzi stacjonujących w porcie.
Relację z wypadku można zobaczyć w filmie poniżej.
Szerszy ogląd na okoliczności wypadku rzuca jednak wizualizacja komputerowa.
Choć wypadek był równie niebezpieczny co niecodzienny, kierowca uniknął większych obrażeń. Alberto Ascari doznał jedynie złamania nosa. Niestety, Włoch oszukał śmierć tylko chwilowo. Zaledwie 4 dni później, podczas testów nowego samochodu Ferrari na torze Monza, Ascari zginął w wypadku, którego okoliczności do dzisiaj nie zostały w pełni wyjaśnione.
Tragedia na Monzy: GP Włoch 1961
Skoro już mowa o „Świątyni Szybkości”, to tor ten nosi brzemię najtragiczniejszego wypadku w historii F1. Podczas przedostatniej rundy sezonu 1961 w walce o tytuł liczyło się dwóch kierowców: Wolfgang von Trips oraz Phill Hill.
Walczący o pozycję na drugim okrążeniu von Trips zderzył się jednak z bolidem Jima Clarka. W wyniku kolizji, Ferrari Niemca wjechało na wzgórze, na którym stali kibice. Bolid przekoziołkował kilkukrotnie w powietrzu, jednocześnie wyrzucając kierowcę z kokpitu. W wyniku uderzenia von Trips złamał kark i zginął na miejscu. Zginęło także 15 kibiców, a 60 innych zostało rannych
Nagranie z wypadku dostępne jest do oglądnięcia w serwisie YouTube.
Z dzisiejszej perspektywy, skala tego wypadku wydaje się być nieprawdopodobna. Śmierć osób postronnych szokuje, jednak trzeba pamiętać, że tak wyglądały standardy bezpieczeństwa w Formule 1 tamtych lat. Wypadek von Tripsa przyczynił się jednak do zwiększenia świadomości ryzyka jakie niesie ten sport, nie tylko w kontekście kierowców, ale również kibiców.
Rywalizacja, która stała się legendą: GP Japonii 1989
Najmniej spektakularny (o ile można tak mówić o wypadkach, w których ludzie ryzykują życie), jednak jeden z najbardziej znaczących w historii całej F1. Mowa rzecz jasna o niesławnej kolizji Ayrtona Senny i Alaina Prosta podczas GP Japonii 1989.
Przystępując do przedostatniego wyścigu sezonu, na Sennie ciążyła ogromna presja. Aby zachować szanse na tytuł musiał wygrać. Brazylijczyk zaczął realizować plan od zdobycia pole position w kwalifikacjach. Jednak pierwsze pole startowe na Suzuce znajdowało się w tamtych czasach na brudnej stronie toru. Mając przewagę przyczepności, Prost wykorzystał start do wyprzedzenia Senny i objął prowadzenie.
Na 7 okrążeń przed metą, Senna podjął atak w ostatniej szykanie toru. Brazylijczyk próbował wcisnąć się po wewnętrznej, jednak Prost skręcił w niego i doszło do kolizji między kierowcami McLarena.
Prost zdawał sobie sprawę, że odpadnięcie z wyścigu Senny zapewnia mu tytuł mistrzowski. Był tylko jeden problem – Senna mimo kolizji nie zamierzał się wycofać. Z pomocą marshali, Brazylijczyk wrócił na tor wykorzystując drogę awaryjną i natychmiast zjechał do boksu na zmianę złamanego przedniego skrzydła. W tym czasie wyprzedził go Alessandro Nannini. Senna rzucił się w szaleńczą pogoń za Włochem, którego ostatecznie wyprzedził w dokładnie tym samym miejscu, gdzie doszło do kolizji z Prostem.
Brazylijczyk wygrał wyścig w świetnym stylu, jednak nie mogący pogodzić się z rezultatem Prost, zdecydował się udać do sędziów i rozegrać walkę o tytuł przy „zielonym stoliku”. Ówczesny prezydent FIA, Jean-Marie Balestre wyraźnie faworyzował Francuza i ostatecznie padła decyzja o dyskwalifikacji Senny za nieprzepisowy powrót na tor. Tym samym mistrzem świata został Prost, a w Formule 1 wybuchł polityczny skandal.
Co ciekawe, rok później, również na Suzuce po raz kolejny doszło do kolizji między Senną, a Prostem. Tym razem nie ukończenie wyścigu przez obu kierowców było korzystne dla Brazylijczyka, który w ten sposób sięgnął po swój drugi tytuł mistrzowski.
Największe wypadki w historii F1: GP Belgii 1998
Choć GP Belgii 1998 samo w sobie było jednym z najbardziej dramatycznych i ekscytujących wyścigów lat 90. to w pamięci kibiców najbardziej zapadły wydarzenia, które miały miejsce zaledwie kilka sekund po starcie.
Winowajcą karambolu był David Coulthard, który jako pierwszy stracił panowanie nad bolidem. Brytyjczyk dodał zbyt dużo gazu na wyjściu z 1. zakrętu i uderzył w ścianę, wywołując prawdziwą kaskadę wypadków. Przyczyniły się do nich: wąski fragment toru, śliska nawierzchnia i niemal zerowa widoczność spowodowana wzbijanymi w powietrze pióropuszami wody. Tak ten ogromny wypadek wspominał Eddie Irvine:
— Byłem przerażony. Nie miałem hamulców i sterowności. Nic nie działało. Po prostu siedziałem w kokpicie i widziałem latające zewsząd koła i części z bolidów, które uderzały w mój samochód. Nie mogłem nic zrobić, poza tym, że siedziałem i myślałem „Cholera, jak to się skończy?”.
W czasie trwającego 15 sekund karambolu zostało uszkodzonych 13 na 22 bolidów. Szacunkowy koszt całej kolizji wyniósł ok. 13 milionów dolarów. Z tego też powodu, wypadek ten znany jest jako najdroższy w historii F1.
Największe wypadki w historii F1: GP Australii 2002
Do niemałego karambolu doszło także podczas otwierającego sezon 2002 GP Australii. Jeszcze przed pierwszym zakrętem wyścigu, Ralf Schumacher najechał na tył bolidu Rubensa Barrichello, przez co został wystrzelony w powietrze.
Niemiec świetnie wystartował z 3. pola i zaskakująco szybko zbliżył się do prowadzącego Brazylijczyka. Nie wyczuł jednak momentu hamowania Barrichello i storpedował jego bolid. Wypadek ten rozpoczął lawinę innych kolizji, w której ucierpiały bolidy: Giancarlo Fisichelli, Felipe Massy, Nicka Heidfelda, Jensona Buttona, Oliviera Panisa i Allana McNisha. W sumie karambol wyeliminował z rywalizacji, aż 8-miu zawodników.
Wyścig wygrał brat Ralfa – Michael Schumacher, który w ten sposób rozpoczął marsz po piąte mistrzostwo świata. „Schumi” ukończył wszystkie wyścigi sezonu nie schodząc z podium. Co więcej, tylko raz stanął na jego najniższym stopniu – w GP Malezji.
Największe wypadki w historii F1: GP Kanady 2007
Wypadek znany wszystkim polskim kibicom F1. Doskonale pamiętamy przerażające uderzenie w betonowy mur, który doprowadził do eksplozji milionów kawałków karbonu. Pamiętamy również przecinający nitkę toru wrak, z bezwładnym ciałem Roberta Kubicy w środku i straszne minuty w oczekiwaniu na jakiekolwiek wieści o stanie zdrowia Polaka.
Na 27. okrążeniu, tuż przed charakterystycznym nawrotem, Kubica zawadził o tylne koło jadącego w Toyocie Jarno Trullego. W wyniku kolizji, kierowca BMW Sauber uszkodził przednie skrzydło i stracił panowanie nad bolidem. Cały wypadek nie wyglądałby tak dramatycznie gdyby nie jeden, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Bolid Polaka został podbity na krawędzi trawnika, wzniósł się w powietrze i od tego momentu, Kubica był już tylko pasażerem.
Krakowianin uderzył w metrowy, betonowy mur z prędkością ok. 230 km/h. Ogromny impet przesunął go, aż o 5 cm, zaś przy stalowym mocowaniu, które łączyło go z kolejnym fragmentem – beton pękł. Tymczasem wrak odbił się w kierunku toru, uderzył w ziemię, przekoziołkował i zatrzymał się na stalowej barierze.
Wszystkie okoliczności wypadku w świetny sposób wyjaśnia opublikowana niedawno wizualizacja komputerowa.
Choć wypadek wyglądał dramatycznie to Kubica wyszedł z niego niemal bez szwanku. Polak tylko na chwilę stracił przytomność, a w wyniku wypadku wyłącznie skręcił kostkę. Mimo dobrego samopoczucia, Kubica nie wystartował w kolejnym wyścigu. Podczas GP USA zastąpił go debiutujący wtedy Sebastian Vettel.
Rok później, Kubica poniekąd „zemścił się” na torze w Montrealu wygrywając swój jedyny jak dotąd wyścig w Formule 1.
Największe wypadki w historii F1: GP Belgii 2012
Wyścig, po którym do Romaina Grosjeana na dobre przylgnęła łatka największego rozrabiaki w F1.
Na starcie do GP Belgii 2012, Grosjean brawurowo zaatakował Lewisa Hamiltona. Francuz dość lekkomyślnie starał się znaleźć dla siebie miejsce na wejściu do pierwszego zakrętu i trącił Brytyjczyka. Kierowca McLarena najechał na trawę, co sprawiło, że bolid wpadł w poślizg i skasował tylne skrzydło Grosjeana. Pozbawieni jakiejkolwiek kontroli nad samochodami kierowcy z potężnym impetem wbili się w bolidy Fernando Alonso, Sergio Pereza, Kamuiego Kobayashiego i Pastora Maldonado.
Karambol okazał się szczególnie niebezpieczny dla kierowcy Ferrari. Znajdujący się w powietrzu Lotus Grosjeana, minął głowę Alonso zaledwie o kilka centymetrów.
W obliczu tych wydarzeń, FIA zdecydowała się zawiesić Francuza w kolejnym wyścigu. Wprowadzono także system punktów karnych, dopisywanych do konta kierowcy za wszelkie przewinienia na torze. Zebranie 12 w ciągu roku skutkuje zawieszeniem na jeden wyścig.
Największe wypadki w historii F1: GP Australii 2016
Po raz kolejny Fernando Alonso cudem uniknął śmierci w 2016 roku.
Podczas otwierającego sezon GP Australii, Hiszpan przestrzelił moment dohamowania i zahaczył o tył bolidu Estebana Gutierreza. Tym samym urwał koło w swoim bolidzie i nie mając żadnej kontroli nad samochodem otarł się o bandę po zewnętrznej stronie toru.
Nieszczęście Hiszpana polegało jednak na tym, że jego McLaren obrócił się i zaczął dachować po zetknięciu się ze żwirem. Po kilku „koziołkach”, lecący wśród milionów kawałków karbonu bolid zatrzymał się na bandzie w sposób, który bardzo utrudniał szybkie wydostanie się kierowcy z kokpitu. Mimo to Alonso udało się wyjść o własnych siłach z wraku. Jak mówił po wypadku starał się jak najszybciej opuścić bolid… z powodu swojej mamy.
— To była naprawdę ogromna i straszna kraksa. Kiedy obracasz się w powietrzu i widzisz na zmianę niebo i ziemię, nie wiesz gdzie jesteś, ale chcesz za wszelką cenę się zatrzymać. (…) Gdy bolid już się zatrzymał zobaczyłem niewielką przestrzeń na to by uciec z kokpitu. Chciałem to zrobić najszybciej jak się da, ponieważ moja mama ogląda wyścigi i chciałem, żeby widziała, że wszystko ze mną OK — komentował swój wypadek Hiszpan.
Fernando Alonso nie wystąpił w kolejnym wyścigu. W GP Bahrajnu, dwukrotnego mistrza świata zastąpił jego późniejszy kolega zespołowy – Stoffel Vandoorne. Belg zajął w tym wyścigu 10. miejsce i zdobył swój pierwszy punkt w karierze.
Największe wypadki w historii F1: GP Singapuru 2017
Dla wielu był to moment sezonu 2017. Niestety, dla Sebastiana Vettela był to symboliczny koniec marzeń o piątym tytule mistrzowskim.
Przed niedzielnym wyścigiem, Niemiec miał wszystko, aby odskoczyć Lewisowi Hamiltonowi w klasyfikacji generalnej. W kwalifikacjach Vettel zdobył bowiem pole position, a jego główny rywal był dopiero piąty. Za Niemcem stała również statystyka. Na ciasnych i krętych ulicach Singapuru triumfował czterokrotnie – najwięcej ze wszystkich kierowców w stawce.
Niemieckiego mistrza świata zgubiła jednak gorąca głowa i wyśmienity start zarówno Maxa Verstappena, jak i Kimiego Raikkonena. Vettel starając się zabezpieczyć swoją pozycję, agresywnie ściął do wewnętrznej, spychając jednocześnie młodego Holendra wprost w bolid Raikkonena. Doszło do kontaktu, w wyniku którego samochód Fina niefortunnie obrócił się i mocno uderzył w bok Ferrari Vettela.
Ślizgający się na trzech kołach Raikkonen zgarnął jeszcze w pierwszym zakręcie ze sobą Verstappena i Alonso. Cała trójka w ten sposób zakończyła wyścig.
Niewiele dalej dojechał Sebastian Vettel, który obrócił się na śliskiej nawierzchni i urwał przednie skrzydło. Dalszy występ czterokrotnego mistrza świata był jednak niemożliwy ze względu na uszkodzenia hydrauliki, których doznał w trakcie kolizji z Raikkonenem.
W tych przedziwnych okolicznościach swoją szansę znalazł Lewis Hamilton, który już w pierwszym zakręcie znalazł się na czele stawki. Brytyjczyk następnie nie tylko wygrał GP Singapuru ale także sięgnął później po swój czwarty tytuł mistrzowski.
Największe wypadki w historii F1: GP Bahrajnu 2020
Na koniec nie mogło zabraknąć wypadku, który wydaje się wręcz wyrwany z lat 70. czy 80., a wydarzył się zaledwie kilka wyścigów temu. Mowa o makabrycznej kraksie Romaina Grosjeana z GP Bahrajnu 2020.
Tuż po starcie wyścigu o, na prostej do 4. zakrętu Romain Grosjean usiłował wyprzedzić swojego kolegę z zespołu – Kevina Magnussena. Francuz mocno ściął do wewnętrznej. Nie zauważył jednak znajdującego się w martwym polu widzenia Daniiła Kvyata. Grosjean zahaczył tyłem bolidu o lewe przednie koło Rosjanina i z potężnym impetem wbił się w barierę ogradzającą tor. W wyniku uderzenia, bolid Haasa został rozerwany na pół i doszło do potężnej eksplozji paliwa.
Realizator długo nie pokazywał powtórki wypadku, co nie wróżyło nic dobrego. Na szczęście Grosjean o własnych siłach uciekł z płonącego bolidu. Następnie, służby porządkowe zabrały kierowcę do szpitala na szczegółowe testy.
Dokładne okoliczności wypadku można zobaczyć na wizualizacji komputerowej.
Jak się później okazało Francuz doznał jedynie poparzeń dłoni, co jak na skalę wypadku wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Grosjeana w dużym stopniu uratował fakt, że w wyniku uderzenia nie stracił przytomności, a służby medyczne błyskawicznie pojawiły się na miejscu wypadku, umożliwiając mu ucieczkę przez otoczoną płomieniami plątaninę fragmentów bariery i bolidu. Kluczową rolę odegrał tu także system Halo, który ochronił głowę kierowcy przed uderzeniem oraz ognioodporny kombinezon i bielizna.
Wypadek ten zakończył karierę Romaina Grosjeana w F1. Francuz miał opuścić królową motorsportu wraz z końcem sezonu 2020, ale nie wystartował w dwóch ostatnich wyścigach. W bolidzie Haasa zastąpił go Pietro Fittipaldi.
Podczas Grand Prix Bahrajnu 2020, Formuła 1 zdała jeden z największych testów bezpieczeństwa w swojej historii, na którego wynik bez wątpienia miały wpływ wszystkie wspomniane wcześniej wypadki.