Słaby debiut i powrót
Debiut zespołu marki Alpine w F1, pod którego nazwą kryje się koncern Renault, był mocno wyczekiwany przez wielu obserwatorów Formuły 1. W zespole pojawił się bowiem dwukrotny mistrz świata, Fernando Alonso. Entuzjazm związany z jego powrotem, a także pierwszymi startami nowego/starego zespołu pod szyldem Alpine szybko opadł. Testy przedsezonowe i dwie pierwsze rundy pokazały, że zespół utracił część osiągów z zeszłego roku.
Warto pamiętać, że w ostatnim sezonie pod nazwą Renault, wystarczały one na trzy wizyty na podium i wysokie piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Zweryfikowanie potencjału Alpine zrodziło więc obawy. Bardzo dużo osób liczyło na to, że powracający do sportu Fernando Alonso będzie w stanie zaprowadzić francuską stajnię na szczyt. Nie jest to jednak możliwe bez odpowiedniego samochodu.
Sam 39-latek jest tego najlepszym przykładem, bowiem przez kilka lat nie był w stanie nic zdziałać, jeżdżąc dla McLarena, który przechodził fatalny okres. Dlatego właśnie Hiszpan nie pokazał niczego nadzwyczajnego ani w Bahrajnie, ani na Imoli. Nie można było więc oczekiwać wielkiej zmiany w kolejnej rundzie. Tymczasem jednak, w Portimao zarówno Alonso, jak i jego partner z zespołu, Esteban Ocon zaskoczyli wszystkich.
Niespodziewane tempo Alonso i Ocona w Portugalii
Już w piątek zespół Alpine prezentował tempo wystarczające na to, aby obaj kierowcy znaleźli się w pierwszej dziesiątce drugiej sesji treningowej. Podobna sytuacja miała miejsce w sobotę rano, więc automatycznie wszyscy zwrócili swoją uwagę na kierowców francuskiej ekipy. Fernando Alonso próbował zamaskować poprawki zespołu, mówiąc w wywiadach, że wszystko wróci do normalności w kwalifikacjach i wyścigu.
Tak się jednak nie stało, bowiem w czasowej sesji Esteban Ocon był w stanie zająć szóste miejsce. Pozwoliło mu to wystartować do wyścigu wyżej od między innymi Charlesa Leclerca i Lando Norrisa. Alonso tymczasem faktycznie zaprezentował się gorzej, niż można było od niego oczekiwać. Zaledwie trzynasty czas oznaczał, że w wyścigu czekał go ogrom pracy. Doświadczony kierowca nie zawiódł jednak swoich fanów, a także wszystkich, którzy powierzyli w nim nadzieje zespołu Alpine.
Lap 51 // WOOOOHOOOOOOOO!
Fernando to P9. He radios in straight away: “Who is next?!” 👌#PortugueseGP— Alpine F1 Team (@AlpineF1Team) May 2, 2021
Hiszpan zaprezentował się fantastycznie w wyścigu na torze Portimao. Szybka i agresywna jazda, z której słynie, sprawiła, że przebił się on w górę stawki, wyprzedzając w fantastycznym stylu Pierre’a Gaslyego, Daniela Ricciardo oraz rodaka, Carlosa Sainza. Warto o tym wspomnieć, bowiem dwie pierwsze rundy wskazywały na to, że Ci kierowcy posiadali bolidy z lepszymi osiągami od 39-latka. Alonso nie miał większych problemów z pokonaniem ich na torze. Dzięki temu dojechał na ósmej pozycji, zaraz za partnerem z zespołu.
Co było przyczyną odbudowy Alonso w wyścigu?
Alpine w końcu zaprezentowało się zgodnie z oczekiwaniami, wywożąc z Portugalii aż dziesięć punktów. Fernando Alonso po raz pierwszy od powrotu ukończył wyścig na punktowanej pozycji, co bardzo uradowało samego zawodnika. Przyznał on, że ponownie obudził się w nim kierowca, który w przeszłości był postrachem stawki Formuły 1.
– W Bahrajnie byłem bardziej ostrożny, żeby za wszelką cenę ukończyć pierwsze Grand Prix. Na Imoli nie czułem się komfortowo w samochodzie z powodu niekorzystnych warunków. Nie czułem się dobrze na oponach przejściowych, a ponadto widoczność była tragiczna. Już same kwalifikacje były po prostu złe. Więc myślę, że [GP Portugalii – przyp. red.] to naprawdę pierwszy wyścig, w którym wyciągnąłem maksimum z samochodu. Mimo że i tak byłem zdenerwowany po wczorajszych kwalifikacjach. Ale, dzisiaj prawdopodobnie przekułem tę złość w dobry rezultat na torze. To był nie tylko dobry wyścig, ale i cały weekend – stwierdził zadowolony Alonso zaraz po wyścigu.
Spowiedź ze słabych kwalifikacji
Alpine przywiozło do Portugalii nową podłogę swojego samochodu A521, co pozwoliło Oconowi i Alonso znaleźć więcej tempa, a także zmaksymalizować potencjał poprawek, które zespół wprowadził na Imoli. Alonso był pewien, że Alpine jest w stanie walczyć z silnymi rywalami z Ferrari i McLarena. Dlatego nie jest pewien, co sprawiło, że kwalifikacje w jego wykonaniu były tak słabe.
– Czułem, że samochód był tutaj znacznie bardziej konkurencyjny niż w Imoli i Bahrajnie. Walczyliśmy z jednym McLarenem, jednym Ferrari i AlphaTauri. Zdecydowanie byliśmy w grupie, której nie mogliśmy być wcześniej, więc to duży pozytyw. Czuliśmy się konkurencyjni już od pierwszego treningu. Byliśmy piąci w kolejnej sesji, a w ostatniej mogliśmy być nawet trzeci. Pozostaje więc tajemnicą, co wydarzyło się wczoraj w kwalifikacjach. Nie czułem się tam komfortowo. Niestety przyczepność nie była taka sama jak w pozostałych sesjach. A to zagroziło trochę mojemu wyścigowi. Ale, patrząc ogólnie jestem bardzo zadowolony z weekendu i osiągów samochodu. Myślę, że to była dobra niedziela dla nas jako zespół Alpine. Nasze bolidy były bardziej konkurencyjne niż dotychczas – zakończył Fernando Alonso, który ewidentnie chce walczyć o duże punkty w kolejnych wyścigach.