Transfer sezonu
Największa saga transferowa nareszcie dobiegła końca. Temat, który odchodził i powracał, aż w końcu zaczął się nasilać, ostatecznie został zamknięty przez szczęśliwe zakończenie. Mercedes zgodnie z doniesieniami ogłosił nowego kierowcę na sezon 2022. Jest nim nie kto inny tylko George Russell, który w końcu spełni swoje największe marzenie. Było nim oczywiście znalezienie się w pozycji, która pozwala mu na regularną walkę o punkty, podia, zwycięstwa, a może i nawet mistrzostwo świata.
23-latek chciał, żeby to właśnie ekipa z Brackley dała mu taką możliwość. Dwoił się i troił, aby pokazać swoją wartość, czego efektem są jego pierwsze punkty zdobyte w barwach Williamsa przy okazji GP Węgier. Brytyjczyk ponadto przeszedł sam siebie, zajmując miejsce na podium w chaotycznym weekendzie na torze Spa Francorchamps. Russell zdecydowanie zasłużył więc na ten „awans”. Oczywiście nie wiadomo jeszcze, jak zmiany regulacyjne na 2022 rok wpłyną na układ sił w stawce. Trudno jednak uwierzyć w to, że Mercedes miałby się osunąć z pozycji, w której się znajduje. Jedno w przypadku nowego kierowcy zespołu Toto Wolffa jest pewne. Przed nim ogromna szansa, ale jeszcze większe wyzwanie.
✍️ @GeorgeRussell63 will race for the Team alongside @LewisHamilton from the 2022 F1 season! pic.twitter.com/pcyOqlSxdi
— Mercedes-AMG PETRONAS F1 Team (@MercedesAMGF1) September 7, 2021
Ambitny Hamilton kontra… ambitny Russell
Wiadomo już bowiem, że jego partnerem z zespołu zostanie Lewis Hamilton, który przedłużył swoją umowę z Mercedesem do 2023 roku. Siedmiokrotny mistrz świata to bez dwóch zdań trudny rywal wewnątrzzespołowy. Na pewno zgodzi się z tym Valtteri Bottas, który do końca aktualnego sezonu pozostaje na swojej pozycji. 32-latek już w 2022 r. dołączy do Alfy Romeo. W porównaniu do Fina, Russell może jednak w dużo większym stopniu uprzykrzyć życie Hamiltonowi. A nie jest to dobry znak, ponieważ posiadanie partnera z zespołu na podobnym poziome, może tak jak w przeszłości, wyciągnąć z 36-latka negatywne cechy.
Ogromna ambicja, która wyklucza możliwość porażki, sprawiła, że w przeszłości mogliśmy oglądać wręcz absurdalne sceny, rozgrywające się pomiędzy nim a Nico Rosbergiem. A jeszcze wcześniej, choć w znacznie mniejszym stopniu z Jensonem Buttonem i Fernando Alonso. W garażu Mercedesa może więc ponownie iskrzyć, również dlatego, że George Russell ma już dość ograniczeń, które narzuciła mu jazda dla Williamsa.
Brytyjczyk trafił do legendarnej ekipy z Grove w najgorszym momencie, przez co już trzeci rok dusi swój ogromny talent w jednym z najsłabszych zespołów w stawce. Ekipa poprawiła się oczywiście w znacznym stopniu i wiele wskazuje, że zajmą oni ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Dla kierowcy pokroju Russella jest to jednak zdecydowanie za mało. Trzeba więc zakładać, że w momencie powierzenia mu bolidu W13, będzie wręcz jak pies spuszczony ze smyczy.
George Russell podekscytowany dołączeniem do mistrzów świata
– To szczególny dzień dla mnie, osobiście i zawodowo, ale także dzień mieszanych emocji. Jestem podekscytowany i pokorny, że dołączę do Mercedesa w przyszłym roku, co jest ogromnym krokiem w karierze. Jednak oznacza to również, że pożegnam się z kolegami z zespołu i przyjaciółmi z Williams. To był zaszczyt współpracować z każdym członkiem zespołu i zaszczytem reprezentować nazwisko Williamsa w F1. Odkąd dołączyłem w 2019 roku, niestrudzenie pracowaliśmy, aby popychać się nawzajem do przodu i poprowadzić zespół z powrotem do gry. Walczyliśmy o każdą pozycję kwalifikacyjną, każdy punkt i każdą dziesiątą część sekundy. Bez względu na to, jak było ciężko, nikt nigdy się nie poddał i to mnie inspiruje każdego dnia. Uwielbiałem każdą chwilę w tym, co określiłbym jako prawdziwy zespół wyścigowy serca i duszy, i będę naciskał mocniej niż kiedykolwiek, aby upewnić się, że zakończymy naszą historię w najlepszy możliwy sposób – powiedział George Russell.
– Patrząc w przyszły sezon, skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem absolutnie poruszony. To ogromna szansa, którą chcę złapać obiema rękami. Ale nie mam złudzeń co do skali wyzwania; to będzie stroma krzywa uczenia się. Valtteri ustawił wysoko poprzeczkę, konsekwentnie dostarczając tydzień w tydzień, zdobywając zwycięstwa, pole position i pomagając zdobywać wiele tytułów mistrzowskich. Moim celem musi być nagrodzenie zaufania, jakim obdarzyli mnie Toto, zespół i zarząd, zapewniając, że odegram swoją rolę w kontynuowaniu tego sukcesu i chcę, aby moi nowi koledzy byli dumni – dodał.
– Oczywiście, jeden z tych nowych kolegów z zespołu jest moim zdaniem najlepszym kierowcą wszech czasów. Patrzyłem na Lewisa, odkąd byłem w gokartach, a możliwość uczenia się od kogoś, kto stał się wzorem do naśladowania zarówno na torze, jak i poza nim, może przynieść mi tylko korzyści jako kierowcy, profesjonaliście i człowiekowi. Na razie jednak mam jeszcze dziewięć wyścigów jako kierowca Williamsa i chcę się upewnić, że to najlepsza dziewiątka mojego czasu w zespole. Wtedy i tylko wtedy mogę zwrócić uwagę na rok 2022. Ogromne podziękowania dla Williamsa, Mercedesa i wszystkich, którzy wspierali mnie w dotarciu do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Nie mógłbym tego zrobić bez każdego z was – zakończył 23-latek.
Co na to wszystko szef zespołu Mercedes?
– To nie był dla nas łatwy proces ani prosta decyzja. Valtteri wykonał fantastyczną pracę w ciągu ostatnich pięciu sezonów i wniósł istotny wkład w nasz sukces i nasz rozwój. Wraz z Lewisem zbudował świetne partnerstwo między dwoma kolegami z zespołu w tym sporcie. To było cenną bronią w naszych bitwach o mistrzostwo i popchnęło nas do osiągnięcia bezprecedensowego sukcesu. Absolutnie zasłużyłby na pozostanie w zespole. Cieszę się, że mógł wybrać ekscytujące wyzwanie z Alfą w przyszłym roku, aby kontynuować karierę na najwyższym poziomie tego sportu. Kiedy nadejdzie czas, opuści nas z ogromną życzliwością każdego członka zespołu i na zawsze będzie częścią rodziny Mercedesa – podkreślił Toto Wolff.
– Z niecierpliwością czekamy na sezon 2022. Z radością potwierdzamy, że George będzie miał okazję zrobić kolejny krok w swojej karierze i dołączy do Mercedesa. Był zwycięzcą w każdej kategorii wyścigowej – a ostatnie trzy sezony z Williamsem dały nam przedsmak tego, co może mu przynieść przyszłość w F1. Teraz naszym wspólnym wyzwaniem jest pomóc mu w kontynuowaniu nauki w naszym środowisku i razem z Lewisem. Jestem przekonany, że wraz z rozwojem ich relacji stworzą silny zespół i będą służyć Mercedesowi na torze i poza nim w nadchodzących latach. To jest ciężar zdjęty naszych ramion, aby nasze plany na 2022 były jasne i ogłoszone. Teraz skupiamy się na ostatnich dziewięciu wyścigach tego sezonu. I wkładamy wszystko w nasze wyzwanie, jakim są tegoroczne mistrzostwa świata – zakończył Austriak.
Czy Russell jest gotowy na transfer do Mercedesa?
Można to śmiało założyć również dlatego, że 23-latek już to pokazał. Pamiętamy przecież wydarzenia, które miały miejsce przy okazji GP Sakhiru w 2020 roku. Nieostrożny Lewis Hamilton wybrał się do Dubaju po GP Bahrajnu, gdzie zaraził się koronawirusem. Z tego powodu w jego bolidzie usiadł właśnie jego nowy partner z ekipy Mercedesa. Russell pokazał się z najlepszej strony, najpierw dominując stawkę w dwóch pierwszych treningach, a potem tracąc 0,026 sekundy do pierwszego w karierze pole position.
W wyścigu jednak nawet nie myślał pozwolić Valtteriemu Bottasowi, który startował z pierwszej pozycji, na utrzymanie prowadzenia. Już w pierwszym zakręcie to Brytyjczyk był na czele i błyskawicznie odjechał reszcie stawki. To byłoby łatwe, ale przede wszystkim piękne zwycięstwo 23-latka. Niestety nie było mu to dane, ponieważ tego dnia, zespół Mercedesa, zawiódł po całości.
Pomylenie zestawów opon sprawiło, że Russell spadł na piąte miejsce. George wiedział jednak, o co walczy, więc wprost genialny sposób rzucił się do odrabiania strat. Najważniejszym manewrem było brawurowe wyprzedzenie Bottasa w szybkim zakręcie. Niestety, zanim wrócił na pierwsze miejsce, z jego opony zaczęło schodzić powietrze. Jego nieoficjalny debiut w Mercedesie skończył się więc na dziewiątym miejscu i zaledwie trzech punktach. Dodatkowe „oczko” miał przyznane za najszybsze okr. w wyścigu. Było to oczywiście bardzo smutne, ale nowy kierowca „Czarnych Strzał” pokazał wtedy bardzo ważną rzecz. Otóż było to świadectwo, że jeśli trafi do zespołu na stałe, to w normalnych warunkach będzie nie do zatrzymania.