Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Sir Jackie Stewart – nie tylko „Latający Szkot” | Legendy motorsportu

Sir Jackie Stewart to jedna z najbardziej charakterystycznych postaci w padoku dzisiejszej F1. Można go skojarzyć przede wszystkim z tradycyjnym szkockim ubiorem, jednak za strojem w kratę kryje się wielka ikona motorsportu. Młodsi kibice mogą kojarzyć go z kampanii Heinekena, która na celu ma zniechęcać do prowadzenia pod wpływem alkoholu.

Sir Jackie Stewart Red Bull
Fot. Red Bull Content Pool / Sir Jackie Stewart

Oprócz wspaniałej kariery naznaczonej 27 zwycięstwami w wyścigach i 3 mistrzostwami świata (1969, 1971, 1973), sir Jackie Stewart zapisał się w historii czymś nawet ważniejszym. To dzięki niemu, jesteśmy niemal pewni, że kierowcy, którzy biorą udział w weekendzie wyścigowym, pojawią się na kolejnych zawodach.

ZOBACZ TAKŻE
"Fangio: człowiek, który poskromił maszyny" - rywalizacja to nie wszystko | RECENZJA

Sir Jackie Stewart: Jak on to zrobił?

Urodzony w 1939 roku Szkot był naprawdę wyjątkowym zawodnikiem, co udowodnił wielokrotnie. Najlepszym tego przykładem jest jego wyczyn z toru Nordschleife w 1968 roku. Dwadzieścia kilometrów najtrudniejszego toru na świecie nawet w zwykłych warunkach jest niezwykle trudnym wyzwaniem. A co dopiero w deszczu i mgle, która pojawiła się wraz z rozpoczęciem tam weekendu wyścigowego we wspomnianym 1968 roku. Warunki były tak złe, że w dzisiejszych czasach nie byłoby mowy o starcie.

Stewart i Fangio

Klatka z filmu pt. „Fangio: człowiek, który poskromił maszyny” / Jackie Stwart wspominał swoje pierwsze spotkanie z inną legendą – Juanem Manuelem Fangio

Nawet wtedy, pięćdziesiąt lat temu, gdy sprawy bezpieczeństwa nie wyglądały tak jak teraz, temat odwołania całej imprezy został głośno poruszony. Ostatecznie jednak zawody się odbyły. Gdyby tego było mało, to Stewart pojawił się w Niemczech ze złamanym nadgarstkiem. Okazało się, że obrażenia odniósł jakiś czas wcześniej, w wypadku za kierownicą bolidu Formuły 2.

W tamtych czasach, kierowcy jeździli w wielu seriach na raz ze względu na dużo mniejszą ilość wyścigów w sezonie niż teraz. Sir Jackie Stewart nie tylko wygrał w tym stanie, ale zrobił to z przewagą czterech minut nad drugim kierowcą.

Bezpieczeństwo przede wszystkim

81-latek oprócz wyczynów na torze, będzie zapamiętany również za swoje działanie poza nim. Na własnym przykładzie przekonał się, jak niebezpieczna była F1 w początkowych latach swojego istnienia. Dlatego właśnie uznał, że należy podjąć działania w tym zakresie.

Podczas Grand Prix Belgii w 1966 roku Sir Jackie Stewart wypadł z toru w deszczu, jadąc z prędkością 260 km/h. Uderzył w słup telefoniczny i szopę, uszkadzając przy tym nogę. W tym momencie doszło do kuriozalnej na dzisiejsze standardy sytuacji. Szkotowi pomogli bowiem inni kierowcy: Graham Hill i Robert Bondurant, którzy wcześniej odpadli w pobliżu miejsca wypadku.

ZOBACZ TAKŻE
Niki Lauda - talent i ciężka praca aż do perfekcji | Legendy motorsportu

Wzdłuż toru nie było porządkowych czy medyków, więc Stewart musiał czekać nawet na przybycie karetki, która zabrała go do prowizorycznego centrum medycznego. Katastrofalną akcję ratunkową dopełniło zgubienie drogi do szpitala w Liege przez kierowcę drugiego ambulansu, którym Stewart jechał tego dnia.

Po dojściu do siebie, oburzony kierowca rozpoczął głośną kampanię poprawy bezpieczeństwa. Pomimo początkowego oporu, ze względu na niską jeszcze wtedy pozycję względem władz, zaczęto stosować się do jego wytycznych. Z czasem na torach pojawiły się barierki ochronne, miejsca na wyhamowanie po wypadnięciu z toru a także przeszkolony personel przygotowany do udzielenia pierwszej pomocy wszelkiego rodzaju.

Sir Jackie Stewart: Kierowca, zarządca ds. bezpieczeństwa, komentator oraz szef zespołu

Po zakończeniu kariery kierowcy, Szkot zaczął komentować wyścigi Formuły 1, Indy 500 oraz NASCAR. Jako doświadczony w sporcie ekspert, Stewart był bardzo doceniany za swoje analizy. Jim McKay, nieżyjący już niestety dziennikarz stacji ABC Sports, żartował nawet, że Stewart mówi tak samo szybko jak jeździ.

Po kilkunastu latach w tym fachu postanowił jednak spróbować swoich sił w zarządzaniu zespołem. Wszedł więc we współpracę z synem, który prowadził swój zespół Paul Stewart Racing w niższych seriach wyścigowych. Razem utworzyli Stewart Grand Prix, który pojawił się w F1 od sezonu 1997.

ZOBACZ TAKŻE
Sir Stirling Moss: Niekoronowany czempion | Legendy motorsportu

Pierwszymi kierowcami zespołu byli Rubens Barrichello oraz Jan Magnussen. Debiutancki sezon był dużym rozczarowaniem. Zespół był w stanie walczyć o punkty, miał jednak ogromne problemy z niezawodnością. Jedynym sukcesem było drugie miejsce Barrichello w jednym z najbardziej chaotycznych wyścigów o GP Monako w historii. Zamontowany w bolidzie silnik Forda przyniósł zespołowi ogromne rozczarowanie.

Rubens Barrichello spędził w zespole wszystkie trzy lata jego istnienia. Jan Magnussen został natomiast zastąpiony, najpierw przez Josa Verstappena, a później przez Johnny’ego Herberta, który wygrał jedyny wyścig ekipy. Miało to miejsce w deszczowym GP Europy 1999 na torze Nurburgring. Ten rok był zdecydowanie najlepszym dla zespołu. Co więcej, tego samego roku we Francji Rubens Barichello wywalczył także Pole Position.

Tak tworzyła się baza pod potęgę Red Bulla w F1…

W 1999 roku było jasne, że zespół przeistoczy się w Jaguara, którym był do końca 2004 roku. Chociaż już pod koniec został wykupiony przez Dietricha Mateschitza. Od sezonu 2005 ekipa jest znana wszystkim jako Red Bull Racing. Na fundamentach postawionych przez Jackiego Stewarta powstał wielki zespół, będący w stanie zdobyć czterokrotnie podwójne mistrzostwo cztery razy z rzędu w latach 2010-2013.

„Latający Szkot”: Legenda nie tylko na torze

Sir Jackie Stewart jest uważany za dobrego człowieka również w życiu prywatnym. W 2018 roku zaczął charytatywną walkę z demencją, tknięty zdiagnozowaniem jej u żony, Helen dwa lata wcześniej. Znali się z nią już od dzieciństwa, a małżeństwem zostali w 1962 roku. Jednym z ich dwóch synów jest wspomniany wcześniej Paul, z którym Jackie założył zespół.

Stewart kilkukrotnie poruszył temat swojego starszego brata, z którym był w bliskich relacjach. Jimmy, o którym mowa, również był kierowcą wyścigowym. Udało mu się wziąć udział w Grand Prix Formuły 1. Niestety dokonał tego tylko raz, ponieważ popadł w alkoholizm. Zmarł w 2008 roku.

ZOBACZ TAKŻE
Al Unser - z futbolu do IndyCar | Legendy motorsportu

81-latek jest ostatnim żyjącym mistrzem świata F1 z lat sześćdziesiątych. Jedną z trzech koron wywalczył bowiem w 1969 roku. Pomimo, że w dekadzie tej ścigało się wielu świetnych kierowców, w tym niesamowity Jim Clark, to właśnie „Latający Szkot” został najbardziej znanym z nich. Także poprzez swoje zasługi dla bezpieczeństwa na torach całego świata, za co otrzymał m.in. Order Imperium Brytyjskiego.

Oczywiście zdarzają się tragiczne wyjątki od reguły, jak chociażby śmiertelny zeszłoroczny wypadek F2 z udziałem Anthoine’a Huberta na torze Spa-Francorschamps w Belgii. W miejscu wymownym, za zakrętem Eau Rouge, ponieważ to właśnie tam, czterdzieści cztery lata temu, Sir Jackie Stewart zrozumiał, że trzeba działać. Ten śmiertelny wypadek oczywiście nie powinien się wydarzyć, ale doskonale pokazuje on, jak bardzo zmieniły się czasy.  W czasach kiedy Szkot był kierowcą, utrata życia była nieodzowną częścią wyścigów.

Sir Jackie Stewart a polski akcent filmowy

Na zakończenie, zdecydowanie warto przytoczyć film pod tytułem „Weekend of a Champion” („Weekend z mistrzem”)  nakręcony przez Romana Polańskiego. Prezentuje on wydarzenia z Grand Prix Monako w 1971 roku.

Zaprzyjaźniony zarówno z Jackie Stewartem, jak i jego żoną Helen reżyser, wybrał się razem z nimi na ten wyścig celem pokazania go od dwóch stron. Zarówno z tej widocznej w telewizji i relacjach, ale także tej prywatnej, od na zaplecza. To tym momentom Polak poświęcił więcej uwagi. Na planie rozmawiał ze Szkotem, obserwował jego przygotowania do wyścigu, a także wybrał się z nim w podróż wokół Księstwa Monako.

Problemy pomimo świetnego pomysłu oraz wykonania

Dobór weekendu na nagranie tego filmu był wręcz idealny. Sir Jackie Stewart wygrał w Monako, a rok skończył ze swoim drugim tytułem mistrzowskim. Produkcja będąca z opisu strzałem w dziesiątkę pod fanów motorsportu została zaprezentowana na berlińskim festiwalu filmów. Dopiero później dotarł do niewielkiej publiczności. Wszystko to miało miejsce w 1972 roku. Niestety na tym skończyło się jego rozprowadzanie, ponieważ filmu nie pokazano nigdzie przez 40 lat!

Kontrowersyjny reżyser pozmieniał parę rzeczy w produkcji, a także dodał trwający kilkanaście minut epilog – w którym, spotyka się z kierowcą we współczesnym Monako. Porównują oni tamte sport kiedyś i dziś, jak i mówią o swojej przyjaźni i życiu. Od 2014 roku film stał się ogólnodostępny.

Godny polecenia. Pierwowzór dla współczesnych produkcji

ZOBACZ TAKŻE
F1: Drive to Survive - jest nieźle, ale to nie jest to, na co czekałem cały rok | RECENZJA

Naprawdę warto rozważyć jego zobaczenie odkąd stało się to możliwe. Sam Jackie Stewart, pochwalił produkcję Romana Polańskiego. Według niego Polak przedstawił wydarzenia czarno na białym, dokładnie takimi jakie były. Można wręcz stwierdzić, że „Weekend of Champion” jest bardzo odległym pierwowzorem dla znanej wszystkim serii „Drive To Survive”, która od dwóch lat przedstawia aspekty Formuły 1.

5/5 (liczba głosów: 3)
Reklama