Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Latifi mógł sobie zaszkodzić? Podsumowanie Kanadyjczyka po Monako

Nicholas Latifi ma już za sobą pierwsze zawody na ulicach Monako odkąd stał się kierowcą Formuły 1. Nie był to najlepszy weekend dla 25-latka. Ponadto niedzielny wyścig mógł mu zaszkodzić jego zdrowiu, ponieważ jak się okazuje Kanadyjczyk jechał w nim odwodniony.

Nicholas Latifi Monako 2021
Fot. Nicholas Latifi Media

Brak powodów do celebracji dla Williamsa

Williams celebrował w Monako swój 750. występ w Formule 1. Dlatego właśnie mieli oni nieco inne malowanie w ten weekend. Ponadto kierowcy zespołu George Russell i Nicholas Latifi ścigali się w specjalnych kaskach. Niestety na torze zabrakło większych powodów do radości, szczególnie dla Latifiego. Kanadyjczyk rozbił dość mocno bolid w trzecim treningu, co odebrało mu część pewności siebie przed kwalifikacjami.

 

To dlatego, że nie chciał ponownie uszkodzić samochodu, który został naprędce poskładany, aby 25-latek mógł w ogóle wystartować w czasówce. Ta bowiem w Monako jest zdecydowanie  najważniejsza. Niestety nie udało mu się osiągnąć nic więcej niż 18. miejsce, pozwalające na start wyłącznie przed kierowcami Haasa. Wyścig był w wykonaniu Latifiego nieco lepszy, ponieważ dojechał on na 15. pozycji.

ZOBACZ TAKŻE
Russell współczuje zespołowi Haasa. "Dwa lata temu to byliśmy my"

Stało się to jednak głównie za sprawą problemów Charlesa Leclerca oraz Valtteriego Bottasa, którzy nie ukończyli zawodów. Po zakończeniu weekendu Kanadyjczyk wyjawił, że był to trudny wyścig. Częściowo dlatego, że kierowca nie miał podłączonego napoju i mocno się odwodnił w trakcie zmagań. Ogromne skupienie wymagane w Monako, w połączeniu z takim stanem mogło być szkodliwe dla zdrowia Kanadyjczyka. Latifi stwierdził jednak, że nie ma o czym mówić, ponieważ jest przygotowany na takie sytuacje.

Latifi podsumowuje… „suchy” wyścig

Myślę, że jedynym błędem, jaki popełniłem, było to, że jeszcze przed startem wyścigu zapomniałem włożyć rurkę z napojem do ust! Dopiero po wyścigu zdałem sobie z tego sprawę, więc nie było problemu, ale natychmiast pomyślałem: „Tak, jestem teraz trochę spragniony!”. Więc wypiłem całą butelkę zaraz po wyjściu z samochodu. Ale ogólnie przeżycie tego było łatwe. Trenujemy do takich sytuacji. To na pewno nie jest idealne, bo byłem potem odwodniony. Tak naprawdę nie ma momentu na odpoczynek na tym torze. Nawet na prostych, na których wciąż trzeba skręcać. I prawdopodobnie to ta dodatkowa energia mentalna, którą się tu wkłada, sprawia, że ​​praca była ciężka. Ale trenuję do tego. Było dobrze. Jak powiedziałem, nawet nie zauważyłem, dopóki nie wysiadłem z samochodu i pomyślałem: „Mam trochę sucho w ustach… O tak, mojej rurki nie ma w ustach!” – obrócił całą sytuację w żart Latifi.

Kanadyjczyk znalazł jednak kilka wyraźnych pozytywów, które wywiezie ze sobą z ulic księstwa Monako. Jednym z nich jest to, że udało mu się trzymać równe tempo z partnerem z zespołu.

Jechaliśmy do Monako z nadzieją, że coś się wydarzy, mimo że ten tor nie pasuje do bolidu [Williamsa – przyp. red.]. Ze względu na niską prędkość i wszystkie nierówności, czyli to, czego nasz samochód nie lubi. Okazał się to być zdecydowanie jeden z moich najtrudniejszych wyścigów. Robiłem wszystko, by zachować koncentrację. Wiedziałem, że tak będzie już od pierwszych okrążeń, które zrobiłem w FP1. Ale jestem stosunkowo zadowolony z wyścigu, myślę, że maksymalnie wykorzystałem to, co mogłem. Na starcie wyprzedziłem Yukiego [Tsunodę – przyp. red.], co było świetne. Myślę, że tempo naszego samochodu było niezłe, dość dobrze naciskałem na George’a [Russella – przyp. red.]. Udało mi się pojechać trochę dalej niż on, dzięki temu, że poradziłem sobie z zarządzaniem oponami – zakończył Nicholas Latifi.

3.5/5 (liczba głosów: 2)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama