Szósta runda motocyklowych mistrzostw świata MotoGP to Grand Prix Włoch. Tegoroczna edycja oznacza powrót zawodników i zespołów na Mugello po ich nieobecności na tym torze w sezonie 2020.
Trailer GP Włoch
Wyczekiwany powrót na Mugello – jedną z pereł w koronie MotoGP
Jeden z najbardziej lubianych torów w kalendarzu. 5245 metrów długości i czternaście zakrętów – tyle z suchych faktów. Należy wiedzieć, że ważna tu jest prędkość na prostej. Oczywiście prostą mamy tylko jedną, ale jest ona na tyle długa, że jej wpływ na czasy okrążeń jest ogromny. Ogromne są też prędkości na prostej w wykonaniu Ducati czy Hond. Tutaj mocno mogą cierpieć Suzuki i Yamahy. Jednakże oprócz prostej mamy też potężne dohamowanie do pierwszego zakrętu – San Donato.
Odnośnie całej reszty toru należy zauważyć, że występują tu liczne zmiany kierunku – to bardzo premiuje wspomniane Yamahy i Suzuki. To nie musi jednoznacznie być pięta achillesowa Hondy, Ducati czy KTM-a. Jednakże zwracam uwagę na to, że tylna opona Michelin – którą wprowadzono w 2020 roku – niezbyt sprzyja uślizgom tyłu, na których wcześniej swoją zwrotność opierały Ducati czy Honda. Oczywiście z drugiej strony Ducati było niesamowicie silne na Jerez, które wymaga dobrej skrętności. Ta runda powinna dać nam kolejne odpowiedzi na temat tego jak poszczególni producenci spisują się w takich warunkach. Jeśli chodzi o mieszanki opon to każda z nich – miękka, pośrednia i twarda z przednia, a także miękka i pośrednia z tylna opona – występują w odmianie symetrycznej i asymetrycznej.
Czarne punkty na Mugello
Powrót na Mugello oznacza także powrót na dość specyficzny tor. Tu należy zwrócić uwagę na liczne zmiany wysokości. Z jednej strony mamy sekcję Arrabbiata 1 i 2 – zakręt ósmy i dziewiąty – gdzie następuje ogromna kompresja przednich opon w złożeniu. Z drugiej mamy wspomniane San Donato (pierwszy zakręt), Casanova (szósty zakręt), Scarperia (dziesiąty zakręt) czy Bucine (piętnasty zakręt). W tych czterech miejscach hamuje się i wchodzi w zakręty z górki. To oznacza, że przednia opona przy hamowaniu i wejściu w zakręt nie jest odpowiednio dociążona i nie ma odpowiedniego kontaktu z podłożem. Zawodnicy muszą mieć to na uwadze, ponieważ błąd w ocenie przyczepności może skutkować wywrotką po uślizgu przedniej opony. Teraz przejdźmy do zawodników.
Powrót na Mugello i powrót do domu – Ducati faworytem weekendu
Ducati przystępuje do tego weekendu w roli faworytów z dwóch powodów.
Po pierwsze – wyniki w poprzednich edycjacj tego wyścigu. Trzy ostatnie edycje padły łupem zawodników fabrycznych. Dodatkowo byli to trzej różni zawodnicy – Andrea Dovizioso, Jorge Lorenzo i Danilo Petrucci. Dodatkowo od 2015 roku zawsze na drugim lub trzecim miejscu na podium mieliśmy zawodnika Ducati – czy to fabrycznego, czy na Pramacu.
Po drugie – forma zawodników Ducati w tym sezonie. Tutaj przede wszystkim należy wspomnieć wygraną Jacka Millera w Jerez, który jest najmniej przyjaznym torem dla Ducati. Następnie ten wyczyn powtórzył w trudnych warunkach w GP Francji na Le Mans. Oczywiście z drugiej strony były też trudne występy Millera w Katarze, na które złożyło się między innymi pompujące przedramię i ogromna presja ze strony mediów.
Jednakże teraz Miller powinien być bardziej pewny siebie. Po wygranej w Hiszpanii i Francji przystępuje do GP Włoch jako zawodnik Ducati z kontraktem także na sezon 2022.
Pan Regularny
Tu należy wspomnieć o równej formie Francesco Bagnai. Włoch w tym roku ma na koncie trzy podia i mocną szarżę z szesnastego na czwarte miejsce podczas GP Francji. Mimo braku wygranej traci tylko punkt do Fabio Quartararo. Jest też zdecydowanie przed innymi zawodnikami, którzy już wygrali w tym roku wyścig.
Sam Pecco miał dość ciekawe spojrzenie na wyścig we Francji.
– To był długi wyścig, ale dobrze się bawiłem. Trochę mnie martwi finisz poza podium. Jednakże to była strata jedynie trzech punktów, więc czuję satysfakcję – powiedział wicelider mistrzostw świata.
– Modliłem się o deszcz. W motocyklu, na którym startowałem zaczęło się coś dziać ze sprzęgłem. Podobne problemy były w piątek. Z jednej strony szkoda tego przekroczenia prędkości w alei serwisowej. Z drugiej, cieszę się z wyniku, ponieważ w zeszłym roku miałem problemy w takich warunkach – zakończył Bagnaia
Trzeba też wspomnieć o Johannie Zarco, który też zalicza mocny sezon. Tu należy podkreślić trzy drugie miejsca w tym sezonie. Jedyną skazą jest wywrotka podczas GP Portugalii. Tak czy inaczej, Francuz może być kolejnym mocnym zawodnikiem Ducati. Jeśli chodzi o jego zespołowego partnera to w ten weekend nadal nie zobaczymy Jorge Martina. Hiszpan dochodzi do siebie po kontuzji z Algarve. W ten weekend zastąpi go Michele Pirro na drugim Pramacu. Martin powinien wrócić na GP Katalonii, podczas której w klasie Moto2 zobaczymy Piotra Biesiekirskiego z dziką kartą.
Dobrą wiadomością dla ekipy Paolo Campinotiego jest też przedłużenie współpracy Ducati z zespołem Pramac do sezonu 2024.
Należy jeszcze pochwalić Eneę Bastianiniego. Włoch dysponuje dwuletnią GP19. Jednakże jest w stanie walczyć o finisze w dziesiątce, co daje dobre nadzieje na ten weekend.
Aprilia – mały lokalny faworyt
Jeśli mówimy o lokalnych producentach to należy też wspomnieć o Aprili. Nowy motocykl pozwala Aleixowi Espargaro na regularną walkę w Top 10. To też potwierdzają wyniki. Wszystkie wyścigi, które Hiszpan ukończył w tym roku to miejsca w pierwszej dziesiątce. Po GP Francji Espargaro udał się na operację tzw. „pompującego przedramienia”, z którym zmagał się już w Jerez.
Mimo trudnego startu sezonu – który dodatkowo utrudnia leczona kontuzja – Lorenzo Savadori był w stanie zabłyszczeć zdobywając punkty w Jerez. Sam wyścig w Le Mans również szedł całkiem po myśli Włocha. Tu trzeba zaznaczyć, że Savadori wszedł do Q2 zamiast Aleixa Espargaro. Choć tu należy pamiętać, że Hiszpan zmagał się z pompującym przedramieniem.
Jednakże z samego Grand Prix Francji zespół nie wywiózł punktu. Tutaj na drodze stanęła awaria silnika. Zespół milczy w kwestii dokładnych przyczyn. Patrząc po tym jakie problemy miała Aprillia z niezawodnością swoich silników i wiedząc jak trudne dla silników jest Mugello, można mieć obawy odnośnie ich niezawodności podczas tej rundy.
Odnośnie Aprilli należy wspomnieć, Andrea Dovizioso ponownie testował z nimi na Mugello, a za miesiąc będzie testował na Misano. Nadal się spekuluje o startach Włocha dla Aprilii, ale dopiero od sezonu 2022.
Który motocykl Yamahy będzie mocny tym razem?
Ten sezon dla producenta z Iwaty – podobnie jak poprzedni – jest bardzo specyficzny. W jednych wyścigach lepiej się spisuje tegoroczna maszyna – głównie w rękach Fabio Quartararo. Natomiast w Portugalii i Hiszpanii mocny występ zaliczył Franco Morbidelli na Yamasze w specyfikacji 2019. Ciężko przewidzieć jaką formę może zaprezentować Morbidelli. Tym bardziej, że nie mamy możliwości oparcia się o wyniki sprzed roku.
Jeśli chodzi o tegoroczne Yamahy to Quartararo może być mocnym kandydatem do walki o podium. Francuz jest w świetnej formie na tym etapie sezonu. Jedyną skazą na jego tegorocznej dyspozycji może być finisz poza dziesiątką w Jerez. Jednakże tu głównym powodem takiego wyniku było pompujące przedramię, z którym zmagał się Fabio. Po Jerez Francuz poddał się operacji w klinice doktora Mira i już podczas GP Francji zademonstrował, że jego obecna forma jest bardzo mocna.
Jeśli chodzi o Rossiego i Vinalesa to trudno tu cokolwiek prognozować. Wiele będzie zależało od tego, gdzie się obaj zawodnicy zakwalifikują i jak się potoczy start w ich wykonaniu.
Muzykalne krzesła
Przy okazji Rossiego należy wspomnieć o dwóch rzeczach. Po pierwsze – trwają dyskusje na temat tego z jakich maszyn będzie korzystał zespół Sky VR46 od sezonu 2022. Najnowsze spekulacje mówią o tym, że to będzie Ducati. To ma zostać ogłoszone podczas tego weekendu. Oczywiście przy okazji warto wspomnieć o tym, że kilka innych prywatnych ekip walczy o klienckie motocykle Yamahy lub Suzuki. Po drugie – nadal nie znamy przyszłości Valentino Rossiego. Mówi się, że koniec jego kariery nastąpi po tym sezonie, ale nie wiemy kiedy to zostanie potwierdzone. Tego mamy się dowiedzieć w najbliższych tygodniach.
Suzuki walczy o progres
Z jednej strony zespół mistrzów świata nie zalicza najlepszego otwarcia sezonu 2021. Zespół ma na koniec 72 punkty w klasyfikacji zespołowej i jedno podium Joana Mira. To nie wygląda na dobry początek. Jednakże trzeba zauważyć, że sama maszyna GSXRR prawie się nie zmieniła. Natomiast delikatnym zmianom uległa przednia opona Michelin. To bardzo dawało się we znaki włosko–japońskiej ekipie na testach przed sezonem 2021.
Jednakże należy zwrócić uwagę na to, że rok temu Suzuki miało bardzo podobne pierwsze pięć wyścigów – 73 punkty i jedno podium – także w wykonaniu Mira. Wiadomo jak się to skończyło. Dlatego też warto nie skreślać Suzuki z walki o tytuły w tym roku. Odczucia względem maszyny nie są tak dobre jak rok temu, ale – jak to podkreślają zawodnicy – sezon jest długi.
Ważna będzie równa jazda i dowożenie punktów do mety niezależnie od dyspozycji pakietu „motocykl ‐ zawodnik – zespół” w danej rundzie. W zeszłym sezonie to pomogło Mirowi w zdobyciu mistrzostwa świata. W tym roku to wygląda podobnie. Oczywiście wywrotka w Le Mans nie pomogła, ale należy pamiętać o tym jak trudne były warunki we Francji.
Ważne jest to, że obrońca tytułu mistrza świata pozytywnie podchodzi do dalszej części sezonu.
– Zawsze lubię wracać na Mugello. Zawodnicy uwielbiają ten tor. Le Mans dość sporo mnie nauczyło i już nie mogę się doczekać GP Włoch. Pierwsze tory nie były najbardziej sprzyjające dla naszego motocykla lub dla nas – zauważył Mir.
– Jednakże udało nam się przetrwać te pierwsze wyścigi. Jeśli damy radę na Mugello to później może być lepiej. Przed nami takie tory jak Barcelona, Red Bull Ring. Tam byłem mocny w 2020 – dodał na briefingu.
Wywrotka nie pomogła także Alexowi Rinsowi, który zaliczał je w trzech ostatnich wyścigach. Hiszpan zdecydowanie jest w stanie walczyć o Top 6 w każdym wyścigu. Jednakże bardzo często zdarzają mu się wywrotki. Takowe mocno się przyczyniły do przegranej walki o tytuł w sezonie 2020 i podobnie może być w tym roku.
W KTM-ie praca wre
KTM zaliczył bardzo trudny start sezonu 2021. Do tej pory czterej zawodnicy zaliczyli łącznie zaledwie cztery finisze w Top 10. Dwa z nich to piąte miejsca Petrucciego i Bindera. Austriackiemu producentowi mocno daje się we znaki brak pośredniej opony w specyfikacji 2020. Dodatkowo nie pomaga fakt, że w tym roku rozwój motocykli jest nieco ograniczony. Oczywiście KTM cały czas pracuje nad poprawą stanu rzeczy. Wszyscy zawodnicy stale sprawdzają sporo nowych części na treningach w ramach wspomnianych ograniczeń.
Oczywiście problem jest bardziej złożony, ale co ważne – zdaniem Miguela Oliveiry – KTM „nie doszedł do ściany” z rozwojem RC16.
Na plus na pewno trzeba ocenić występ zawodników Tech3 KTM we Francji. Lecuona znalazł się w dziesiątce, a Petrucci dojechał piąty. Włochowi bardzo pomogły trudne warunki przez cały weekend, dzięki którym gabaryty tego zawodnika mają mniejszy wpływ na osiągi.
Włoch jest też pozytywnie nastawiony do nadchodzącego weekendu.
– Przyjeżdżamy na Mugello po dobrym wyścigu w Le Mans. W deszczu udało nam się być konkurencyjnym i wzbudzić pewną sensację. Dodatkowo lepiej zrozumieliśmy zachowanie motocykla na hamowaniu. Natomiast Mugello znamy dość dobrze. Nie będzie tu łatwo, ponieważ tutaj potrzeba prędkości. Jednakże wiem, że KTM ciężko pracował nad przygotowaniem do tej rundy – powiedział na briefingu były fabryczny zawodnik Ducati.
Nadal mieszane nastroje w Hondzie
Obecny sezon w wykonaniu Hondy budzi mieszane uczucia. Z jednej strony Alex Marquez zaliczył trzy upadki w wyścigach i kilka kolejnych w treningach. Podobnie można powiedzieć o Tace Nakagamim. Z drugiej strony obaj są w stanie walczyć o pierwszą dziesiątkę. Nakagami jest nawet w stanie walczyć o pierwszą piątkę.
To samo można powiedzieć o fabrycznym duecie w Repsolu. Pol Espargaro ma z jednej strony kilka wywrotek na koncie – w tym jedną w wyścigu. Z drugiej strony notuje progres i jest w stanie walczyć o pierwszą ósemkę w wyścigach.
Jeśli chodzi o Marca Marqueza to również notuje progres. Oczywiście nadal prawa ręka nie jest do końca sprawna. Dodatkowo dwie wywrotki w wyścigu we Francji też nie pomogły. Ale to jest też część nauki. Na jednym z briefingów podczas GP Francji, Marquez zwrócił uwagę na kilka rzeczy – na przykład na to, w których zakrętach się najczęściej przewracał.
– Zmagałem się jedynie z kilkoma zakrętami na Le Mans. W lewych wszystko było w porządku. Tam czułem się normalnie. Jednakże [z racji kontuzji – przyp. red] problem jest w prawych, więc staram się to nadrobić w lewych. W Jerez leżałem dwa razy w lewych zakrętach. W czwartym treningu w Le Mans też upadłem w lewym – powiedział sześciokrotny mistrz świata klasy królewskiej.
Lider Hondy zdradził trochę informacji na temat swojej kondycji fizycznej
– Na siłowni niektóre mięśnie prawego ramienia są sprawne w osiemdziesięciu procentach. Niektóre w pięćdziesięciu. Natomiast jeśli motocykl zrobi coś nieprzewidywalnego to nie jestem w stanie tego do końca opanować tak jakbym tego chciał. To nie jest nic niebezpiecznego, ale jest to niekomfortowe.
Tak czy inaczej można odnieść wrażenie, że Hiszpan czuje się coraz lepiej. Jednakże nadal problemem mogą być prawe zakręty. Nie wiadomo też jak Marquez czuje się na przełożeniach motocykla, których nie brakuje na Mugello. Odnośnie czucia w lewych i prawych zakrętach to ciekawie może się prezentować jego forma na torze Sachsenring. Tam MotoGP zawita pod koniec czerwca.
Powrót na Mugello: Kilk słów na temat klas juniorskich
W Moto2 Sam Lowes będzie walczył o odzyskanie prowadzenia w tabeli. Brytyjczyk stracił je po dwóch wywrotkach na rzecz zawodników ekipy Akiego Ajo. Do walki włącza się powoli także Fabio Di Giannantonio, a Ai Ogura kontynuuje postępy w nauce maszyny Moto2.
Z kolei w Moto3 nadal bryluje Pedro Acosta. Hiszpan mimo problemów w wyścigu był w stanie dojechać na ósmym miejscu i powiększyć przewagę w generalce. Ogólnie na plus też sezon Izana Guevary – rywala Acosty z Juniorskich Mistrzostw Świata Moto3, które Guevara wygrał. Hiszpan regularnie walczy o Top 10 i notuje progres.