Bagnaia: Opony zużywały się znacznie szybciej
Francesco Bagnaia po raz pierwszy wygrał wyścig w kategorii królewskiej. Włoch toczył walkę z Markiem Marquezem do samego końca.
– To był długi wyścig. Cały czas na tablicy miałem napis „Marquez +0s”. Było dziś gorąco, a opony zużywały się szybciej – zauważył.
Włoch wspomniał także, że już wielokrotnie miał szansę na wygraną, ale zawsze coś stawało mu na drodze.
– Tempo było mocne. Wiele razy już traciłem szansę na triumf. To sprawia, że to zwycięstwo jest jeszcze słodsze. Każdy zawodnik potrzebuje czasu. Miałem sporo problemów w 2019 roku. Natomiast rok temu czasami nie byłem wystarczająco szybki. W tym roku jestem szybki, ale kilka razy coś stawało mi na drodze jak żółta flaga w Portimao w kwalifikacjach czy wywrotka na Mugello. Zawsze czegoś brakowało, a w ten weekend wszystko zagrało perfekcyjnie – dodał zawodnik Ducati.
Mistrz świata Moto2 podkreśli to, że w trakcie weekendu praktycznie nie zmieniali ustawień w motocyklu
– Trudno będzie powtórzyć taki weekend bez ruszania czegokolwiek na motocyklu. […] Widziałem jak Marquez wyprzedza mnie w miejscach gdzie ja byłem mocny na wyjściach. W ostatniej części wyścigu tylna opona bardzo dobrze się trzymała i łatwiej było mi kontratakować – kontynuował Bagnaia.
Następnie podopieczny akademii Valentino Rossiego podzielił się spostrzeżeniami na temat ostatniego okrążenia i ataku jaki wówczas wyprowadził Marquez.
– Przy ostatniej próbie w dwunastym zakręcie, gdy hamowałem i zobaczyłem, że Marc próbuje mnie wyprzedzić już wiedziałem, że wyjedzie szeroko – zauważył.
– Bardzo się cieszę z tego jak mocny byłem na tym torze. Szczególnie, że rok temu miałem tu ogromne problemy. Od pierwszego treningu nic nie zmieniliśmy w motocyklu. Wszystko było idealne. To zwycięstwo jest niesamowite. Jestem zadowolony – zakończył.
Francesco Bagnaia jest drugim nowym zwycięzcą wyścigu kategorii MotoGP w tym sezonie. Obecnie Włoch traci ponad pięćdziesiąt punktów do liderującego Fabio Quartararo. Najbliższym rywalem Bagnai w klasyfikacji generalnej jest obecnie Joan Mir, który traci cztery punkty do fabrycznego zawodnika Ducati.
Marquez: Próbowałem poznać jego słabe punkty
Ośmiokrotny mistrz świata tradycyjnie próbował jazdy tuż za swoim rywalem, aby poznać jego linie przejazdu i słabe strony. Tak wielokrotnie walczył z innym fabrycznym zawodnikiem Ducati, czyli Andrea Dovizioso.
– Jednakże okazało się, że on nie ma takich. Był szybki na całym torze. Wiele razy walczyłem z Dovizioso. Pecco był jak Dovizioso, ale z lepszą prędkością w środku zakrętu – powiedział Marc Marquez.
To zmusiło Marqueza do podjęcia kilku desperackich ataków w końcówce wyścigu.
– W takim razie pomyślałem „gdzie mogę go wyprzedzić”? Nie znalazłem takiego miejsca, ponieważ on hamował późnej niż ja i przyspieszał lepiej ode mnie. Ja byłem lepszy na kilku hamowaniach, szczególnie tych do lewych zakrętów. Natomiast miałem problemy w prawych. Gdy próbowałem jechać w nich szybciej to poczułem, że jestem na limicie – dodał Hiszpan.
Marquez też zauważył jak ważny jest ten wynik w kontekście sytuacji w jakiej znajdują się on i Honda w ostatnim czasie.
– Mam nadzieję, że wszyscy kibice dobrze się przy tym bawili. Ja bardziej cierpiałem na motocyklu. Ale cieszę się z tego drugiego miejsca po wywrotkach jakie zaliczyłem w treningach. Jestem tylko człowiekiem i trudno jest być szybkim i jednocześnie nie popełniać błędu. Nie wiem też kiedy przydarzy się kolejna taka okazja. Jechałem za Pecco i wiedziałem, że w walce z nim muszę dać z siebie wszystko, bo jest bardzo szybki. Próbowaliśmy wszystkiego i to był niesamowity wyścig. To dodatkowa motywacja w tym trudnym dla nas sezonie – zakończył.
Marc Marquez obecnie zajmuje dziesiątą pozycję w klasyfikacji generalnej. Traci dokładnie osiem punktów do dziesiątego Miguela Oliveiry i ma tyle samo oczek przewagi nad jedenastym Jorge Martinem. Po tym wyścigu Marquez stracił matematyczne szanse na tytuł mistrza świata MotoGP w tym sezonie.
Quartararo: Pozytywne jest to, że się nie poddałem
Francuz nie ma najlepszej historii na tym torze. Rok temu w jednym z wyścigów przyjechał poza punktami. Natomiast wczoraj walczył pod koniec pierwszej dziesiątki mimo startu z pierwszego rzędu.
– Po rozgrzewce spodziewałem się walki o podium, bo miałem dobre odczucia na używanych oponach. Ale już od startu tylna opona pracowała inaczej, więc zacząłem tracić pozycje – powiedział po wyścigu.
W takiej sytuacji Fabio Quartararo musiał ograniczać straty.
– Pozytywne jest to, że walczyłem i się nie poddawałem, nawet w walce o siódme miejsce – zauważył.
Tu należy przypomnieć, że w zeszłym roku, gdy Quartararo nie walczył o wygraną to bardzo często przepadał w stawce i finiszował poza pierwszą dziesiątką. W tym roku można zauważyć, że jego forma w takich wyścigach uległa stabilizacji.
– Rok temu i w 2019r. wszystko było normalne, poza problemem z przednią oponą. Nie wiem co się stało. Tylna opona nie pracowała od samego początku, ale musimy to zbadać, bo nie chcę tu nikogo obwiniać. Nie wiem też, czy to była opona, bo nie miałem takich odczuć przez cały weekend. Nawet hamowanie było problemem – zakończył.
Obecnie Francuz prowadzi w klasyfikacji mistrzostw świata i ma ponad pięćdziesiąt punktów przewagi nad drugim Francesco Bagnaią. Matematycznie ta przewaga pozwala mu zachować prowadzenie nawet, gdyby ominął dwa najbliższe wyścigi. Natomiast do końca sezonu pozostało ich tylko pięć. Najbliższa runda już w ten weekend na torze Misano.