Michelin zastąpił Bridgestone’a w roli wyłącznego dostawcy ogumienia w klasie królewskiej w sezonie 2016. Wówczas był to element rewolucji jaką wprowadzono do motocyklowych mistrzostw świata pięć lat temu. Innym elementem było także wprowadzenie standardowej elektroniki do MotoGP. To w połączeniu z nowymi oponami i wycofaniem klasy Open bardzo pozytywnie wpłynęło na ściganie w klasie MotoGP. Zyskały na tym między innymi zespoły prywatne, które od początku sezonu 2016 do teraz (GP Aragonii 2021) wygrały trzynaście wyścigów. Pierwszym z nich było zwycięstwo Jacka Millera na Hondzie ekipy Marc VDS w TT Assen w sezonie 2016. Do tamtego momentu przez ponad osiem lat wygrywali jedynie zawodnicy fabryczni.
Początki nie były łatwe
Michelin wracając pięć lat temu do mistrzostw świata w roli wyłącznego dostawcy ogumienia przygotował opony, które bardzo mocno różniły się od tego co znały zespoły z czasów Bridgestone’a. Nowe opony bardzo mocno wpłynęły na balans przyczepności, który przesunął się na tył motocykla. Dodatkowo tylna opona w pierwszym sezonie kilkukrotnie uległa awarii. Tu należy wspomnieć o wywrotce Lorisa Baza na torze Sepang w trakcie testów przed sezonem. Przyczyną wypadku była awaria ogumienia, podobnie jak u Scotta Reddinga, którego opona rozwarstwiła się w treningach przed GP Argentyny tego samego roku. Wówczas zdecydowano o rozegraniu wyścigu w systemie „flag to flag”, czyli z zastosowaniem obowiązkowego pit stopu ze zmianą motocykla.
Duże zmiany za nami i przed nami
Rok temu Michelin wprowadził do MotoGP oponę o zupełnie innej konstrukcji, która wyraźnie wpłynęła na układ sił w stawce. Co dokładniej się stało?
W skrócie: tylna opona stała się bardziej przyczepna, na czym zyskały motocykle Yamahy i Suzuki, których mocną stroną ma być prędkość w środku zakrętu. Natomiast stracić na tym miały Honda i Ducati, których zawodnicy preferują pokonywanie zakrętów z uślizgiem tylnej opony na wejściu. Elastyczniejsza konstrukcja im to zadanie utrudnia. Jednakże tegoroczny motocykl Ducati w połączeniu ze stylem jazdy Francesco Bagnai i Jorge Martina ma już mieć ten problem raczej opanowany.
Na sezon 2022 Michelin planuje wprowadzić nową konstrukcję przedniej opony, która z kolei ma być sztywniejsza niż obecna wersja. Mówi się, że ta zmiana może zaszkodzić zawodnikom, którzy polegają na przyczepności przodu w środku zakrętu. Jednakże nie wiemy jak to będzie wyglądało w praktyce. Za operację MotoGP w Michelinie obecnie odpowiada Pierre Taramaso.
Ezpeleta: To cudowna wiadomość dla wyścigów Grand Prix
– Jesteśmy dumni z tego co obecnie osiągnęliśmy w MotoGP od momentu naszego powrotu. Dziś możemy poinformować o przedłużeniu umowy z Dorną. Jesteśmy dumni z postępu jaki poczyniliśmy w zakresie naszego produktu. Obecne mistrzostwa oferują świetne widowisko, które jest też przystępne pod kątem narzędzi, za których pomocą można ten sport śledzić. Dla nas motorsport to poligon eksperymentalny, który pomaga nam w rozwoju rozwiązań, na których potem korzystają wszyscy – powiedział dyrektor generalny Michelina, Florent Ménégaux.
– Cieszymy się przedłużenia współpracy z Michelinem do sezonu 2026. Jest on istotnym partnerem MotoGP od samego momentu rozpoczęcia współpracy w 2016 roku. Pomogli nam stworzyć jedno z największych widowisk w historii wyścigów Grand Prix. Cieszę się, że ta współpraca potrwa łącznie ponad dekadę i mam nadzieję, że wspólnie będziemy mogli się rozwinąć – ocenił szef serii MotoGP, Carmelo Ezpeleta.
Oprócz klasy MotoGP Michelin dostarcza opony także do pucharu świata MotoE. W tamtej klasie francuski producent konstruuje ogumienie w oparciu o technologię, która ma ograniczyć ślad węglowy przy produkcji opon. Dodatkowo są one wytwarzane z surowców, które mają podlegać recyklingowi. Najbliższa runda MotoGP i MotoE to GP San Marino, które odbędzie się w najbliższy weekend na torze Misano.