Głównie z tego powodu byłem sceptycznie nastawiony do książki, pomimo okładkowych zachęt Nikiego Laudy, Lewisa Hamiltona, Oliviera Panisa czy Damona Hilla. Wydawało się, że książka będzie kroniką wyścigową z domieszką ciekawych historii z toru i poza niego. Och, jak bardzo się pomyliłem…
Wydawnictwo obejmuje historię wyścigów o GP Monaco od 1929 do 2016. Nie jest to konwencjonalna opowieść, ale historie zespołów i kierowców, którzy pomogli ukształtować jego miejsce w sercu każdego kibica królowej sportów motorowych. To jedyne słuszne podejście – kronikarski sposób opowiedzenia historii wyścigów w Monaco mógłby się skończyć bardzo źle.
Książkę czyta się fantastycznie – jest napisana ciekawym językiem człowieka, którego z pewnością można określić ekspertem F1 [Folley to ceniony brytyjski dziennikarz sportowy, który po raz pierwszy na torze w Monaco pojawił się w 1981 r. i zaglądał tam corocznie przez kolejne 25 lat – przyp. red.], zawiera wiele dynamizujących opisywane wydarzenia wypowiedzi, a także zakulisowych informacji czy historii.
Oczywiście, nie jest tak, że autor po raz pierwszy w historii odkrywa nieznane wcześniej karty historii wyścigu w Monaco, ale zbiera je w całość i dodatkowo ubiera wypowiedziami, co dla zwykłego fana F1 jest istną kopalnią wiedzy. Czy są ludzie, którzy wiedzą o GP Monaco absolutnie wszystko i nie zaskoczy ich żadna informacja w tej książce? Wątpliwe. Osobiście nigdy nie wiedziałem o telefonach Ayrtona Senny do Alaina Prosta (których przecież w wielu mediach przedstawia się jako rywali na śmierć i życie, a Prost jest tym złym) czy o wzajemnej niechęci Damona Hilla i Davida Coultharda, a takich historii w tej książce jest mnóstwo.
Wydawnictwo ma jedną cechę, która zawyża jej ocenę – to wyjście poza ramy Monaco, ale tylko wtedy, kiedy ma to sens. Autorzy książek często skupiają się tylko na danym wydarzeniu, nie wprowadzając czytelnika w jego otoczkę – tutaj tak nie było. Aby lepiej zrozumieć wyścig o GP Monaco w 1994 roku autor zabiera nas w podróż od początku do końca sezonu. Sam jest narratorem, ale daje się także wypowiedzieć Damonowi Hillowi, Rossowi Brawnowi czy innym. To dla wielu może być najciekawszy fragment książki. Dla mnie był.
W centralnym punkcie „Grand Prix Monaco. Kulisy…” znalazł się najbardziej niezwykły wyścig w całej historii F1 – o GP Monaco 1996, który ukończyło tylko trzech kierowców. Jest mu poświęcone absolutnie zasłużenie bardzo dużo miejsca, a Oliver Panis – sensacyjny zwycięzca sprzed 23 lat – daje przekonujące świadectwo swojej roli w historii tego wyścigu.
Książka jest bliska ideałowi. Minusem pozostaje pominięcie wielu ciekawych wyścigów, jak chociażby tych w latach 50-tych i 60-tych. Być może z braku rozmówców? Zdaje się, że Folley (według mnie słusznie) uważał, że lepiej opisać na pełnej petardzie wybrane lata niż dokładać do nich nie wnoszące niczego fragmenty z innych wyścigów dla tzw. mitycznego „kronikarskiego obowiązku”.
Czy ta książka jest dla każdego fana F1? Z pewnością tak. To bardzo dobry przegląd najsłynniejszego wyścigu F1. Istnieją legendy, że czytający tę książkę nie zajrzeli do archiwalnych materiałów filmowych podczas lektury. Mi się nie udało, a czytanie w połączeniu z oglądaniem dostępnych filmów z tamtych lat było czystą przyjemnością.
Książka została wydana w Polsce przez Wydawnictwo Arena, na którego stronie można ją kupić z ogromną, bowiem aż 45% zniżką. Tytuł ma 304 strony (w tym 8 stron zdjęć) w formacie 155×235 i został fantastycznie wydany w twardej oprawie.