Connect with us

Czego szukasz?

powered by Advanced iFrame. Get the Pro version on CodeCanyon.

Formuła 1

Mazepin i Williams? Bzdura, którą nie warto sobie zaprzątać głowy [KOMENTARZ]

W ostatnich dniach motorsportowe media na całym świecie zalała fala publikacji o Dmitriju Mazepinie, który rzekomo toczy rozmowy o przejęciu zespołu Williamsa w F1. Informację pierwsza podała włoska edycja renomowanego serwisu motorsport.com, więc dziennikarze z całego świata szybko rzucili się do pisania.

Robert Kubica (POL) Williams Racing FW42. Chinese Grand Prix, Saturday 13th April 2019. Shanghai, China.

Motorsport.com to serwis, który dysponuje taką renomą, że gdyby opublikował informację, która tydzień temu ukazała się gdzie indziej i została wyszydzona, to tym razem uznana została by za pewnik i wywołała globalną dyskusję. Nie ma wątpliwości, że to największe i najbardziej opiniotwórcze medium na świecie (wydawane w 25 krajach i 17 językach – od kwietnia 2019 roku także po polsku), jednak czasem wydaje się, że niewłaściwie wykorzystuje swoją renomę.

Wszystko zaczęło się w środę – informacją, że w Chinach odbyły się rozmowy na temat przejęcia pakietu kontrolnego przez rosyjskiego biznesmena. Można było także przeczytać, że pierwszy kontakt miał miejsce miesiąc temu, a wiele mediów zaznaczało wprost, że Mazepin kupuje zespół dla przyspieszenia kariery swojego syna – Nikity. Obecnie jeździ on bez większych sukcesów w F2 (pomimo miejsca w dobrym zespole – ART) i wydaje się, że nie będzie w stanie uzbierać tylu punktów do licencji, aby w sezonie 2020 wystartować w F1.

W publikacjach dodawano, że Mazepin zagiął parol na Williamsa po tym, jak w sierpniu zeszłego roku nie udało mu się przejąć ówczesnego Force India, które sprzątnęło mu sprzed nosa konsorcjum spółek pod kierownictwem Lawrence’a Strolla. Co więcej, Rosjanin już po zakończeniu przejęcia podjął kroki prawne przeciwko jego decydentom, twierdząc że proces wyboru nowych właścicieli był niejasny i miał wiele oznak celowego wprowadzania w błąd. Sprawa jest w toku.

Dzień później – cóż za zdziwienie – rzecznik prasowy Uralkali (spółki kontrolowanej przez Rosjanina) na łamach serwisu racefans.net stanowczo zdementował te informacje, dodając, że nie odbyły się żadne rozmowy na ten temat. Oczywiście, trudno było oczekiwać, że ludzie Mazepina potwierdzą negocjacje, ale w przypadku jakichkolwiek rozmów komunikaty z pewnością były by bardziej stonowane. Z pewnością znajdą się tacy, którzy powiedzą, że to tylko zasłona dymna, ale wydaje się, że nie tym razem.

To jednak tylko płytkie spojrzenie na sprawę. Dużo większe znaczenie ma perspektywa rodziny Williams. Jeśli ktoś pobieżnie nie zna jej historii, polecamy fantastyczny film dokumentalny „Williams” z 2017 roku, którego naszą recenzję znajdziecie tutaj: Filmy o F1: Williams (2017) – nadzwyczaj wzruszająca ekranizacja niesamowitej historii. Komuś nawet od niedawna interesującemu się F1 po przeczytaniu informacji o możliwym przejęciu od razu powinna zapalić się lampka w głowie. 

Czy chodzi o ten zespół z tak niesamowitą historią? Czy to ta sama spółka, która pomimo słabych wyników odnotowała w 2018 roku zaskakująco dobry wynik finansowy i póki co nie potrzebuje pieniędzy? Czy to nie Claire Williams na prezentacji zespołu w 2018 roku z całą stanowczością mówiła, że prowadzona przez nią ekipa nigdy nie stanie się „Mercedesem B”, bo Williams to dumna i wielka historia? Czy to nie Williams założył spółkę (która w założeniu miała zarabiać, a od wielu lat przynosi tylko straty), która ma produkować jak najwięcej części, aby nie kupowano ich od innych – dla potwierdzenia, że stajnia z Grove to wielki i dumny zespół?

Tak, a więc po co mieliby sprzedawać pakiet kontrolny zespołu rosyjskiemu inwestorowi? Pomimo dyskusji, jaką wywołał tekst motorsport.com, to przejęcie wydaje się nieprawdopodobne. Powiedzieć, że zdziwilibyśmy się gdyby doszło do skutku, to nic nie powiedzieć. 

Kibice Roberta Kubicy powinni być więc spokojni. Zajęcie fotela wyścigowego Polaka przez Nikitę Mazepina oceniamy na równie prawdopodobne, jak zwycięstwo Williamsa w którymkolwiek z tegorocznych wyścigów. A więc zupełnie nieprawdopodobne.

Oceń nasz artykuł!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama