Ten rekord przyszedł nadzwyczaj łatwo
Wracamy do SSC Tuatary, o której rzecz jasna pisaliśmy w osobnym materiale. Kulisy rekordu prędkości są bowiem całkiem niesamowite. Samochód jest pierwszym na świecie samochodem produkcyjnym, który osiągnął prędkość 500 km h, znacznie zresztą przekraczając tę granicę. Stało się to bez wsparcia ogromnej grupy, a ponadto bez żadnych dodatkowych modyfikacji. Co więcej, zrobiono to na drodze publicznej, gdzie Oliver Webb wsiadł do sprzedanego już klientowi samochodu, wcisnął pedał gazu i osiągnął niesamowitą prędkość 532,8 km/h.
Webb dodał później, że problemy były głównie spowodowane silnym bocznym wiatrem, który w pewnym momencie przesunął go nawet o dwa pasy. Ponadto stało się to zaledwie dziesięć dni po tym, jak jego rodak, Brytyjczyk Zef Eisenberg, zginął, próbując ustanowić kolejny rekord prędkości. Nikt nie był więc zaskoczony, że Webb jest nieco zdenerwowany. Zwłaszcza, że jego żona jest w ciąży i spodziewa się narodzin pierwszego dziecka w styczniu.
Kulisy rekordu prędkości są całkiem ciekawe
Jednak imponujące okoliczności nie kończą się na tym. Twórca samochodu, Jerod Shleby, zdradził, na jakich oponach samochód pobił wszystkie poprzednie rekordy. Żadne takie ogumienie nie powinno istnieć, więc pytanie brzmiało, czy zostało opracowane specjalnie dla SSC. Jednak tak nie jest, samochód poradził sobie ze wszystkim na standardowych oponach Michelin Pilot Sport Cup 2.
To znowu znacząca różnica w stosunku do Bugatti. Francuski producent wyposażył Chiron Super Sport 300+ w niestandardowy wariant ze wzmocnionymi ścianami bocznymi. Z drugiej strony należy zauważyć, że hipersamochód Bugatti waży blisko dwie tony, podczas gdy Tuatara tylko 1247 kg bez paliwa, smarów i kierowcy.
Michelin przetestował wariant ze wzmocnieniami w zeszłym roku i stwierdził, że można się na nich bezpiecznie poruszać do 510 km/h. Bugatti mogło więc bezpiecznie osiągnąć te 490,48 km/h. Z drugiej strony SSC zastosowało wersję standardową, której oficjalna certyfikacja kończy się powyższą wiedzą. Dlatego amerykański producent samochodów musiał najpierw przeprowadzić własne testy, aby upewnić się, że opony nie będą zdeformowane czy też nie wybuchną pod ciśnieniem.
Cały wyczyn budzi duży respekt
Jak już wiemy, w końcu wszystko poszło gładko. Tuatara przez cały dzień używała jednego kompletu opon, co tylko potęguje podziwianie całości. Następnie samochód przeszedł pojedynczą zmianę ze standardowej specyfikacji, wypełniając opony azotem zamiast zwykłego powietrza. Jednocześnie zwiększono ciśnienie wewnątrz opon, ale to było na tyle. Reszta była całkowicie standardowa.
Dzięki temu przed SSC trzeba pokłonić się jeszcze bardziej, zwłaszcza że amerykański producent wciąż nie osiągnął maksymalnych osiągów auta. Po rekordowej jeździe Webb stwierdził, że osiągnął tylko swój limit, a nie limit samochodu. Jest więc całkiem możliwe, że Tuatara wkrótce stanie się pierwszym samochodem produkcyjnym na świecie, który osiągnie poziom 550 km/h.