Sytuacja miała miejsce na macierzystym rynku
Pożar miał miejsce w Korei Południowej, a jego bohaterem z całą pewnością jest zupełnie nowa generacja Genesisa G80. Wprowadzono ją na rynek pod koniec marca.
Jednocześnie producent był pewien, że udało mu się rozwiązać problemy, które trawiły poprzednią generację. Ta musiała w zeszłym roku przejść akcję serwisową ze względu na ryzyko samozapłonu. Od nowej generacji oczekiwano więc pewnie wszystkiego, tylko nie płomieni spod maski. Nie zazdrościmy teraz sprzedawcom tego modelu.
Genesis G80. Co było powodem pożaru?
Co się dokładnie stało, nadal pozostaje pytaniem. W tej chwili możemy jedynie opierać się na słowach 54-letniego właściciela samochodu, który jechał drogą ekspresową Namhae w kierunku Jinju.
Gdy zbliżył się do tunelu Changwon 2, zauważyła na swoim pasie kilka śmieci. Ponieważ ruch był duży, postanowiła po prostu po nich przejechać. Następnie ikona niskiego ciśnienia w oponach błysnęła na tablicy rozdzielczej, powodując zatrzymanie się kierowcy za tunelem. W międzyczasie płomienie zaczęły już dosłownie wyskakiwać spod maski.
Wezwana straż pożarna przybyła na miejsce w ciągu zaledwie siedmiu minut, ale ten egzemplarz Genesisa G80 mający około miesiąca, nie był już do odratowania.
Hyundai bada przyczyny pożaru
Badania nad przyczyną wypadku podjął sam Hyundai. Jedna z teorii głosi, że śmieci w które wjechał kierowca, były pozostałościami dużego filtra powietrza, na przykład od ciężarówki. Zwęglone szczątki znaleziono bowiem pod samochodem, a tarcie między nimi a podwoziem mogło spowodować pożar.
Czy ta teoria jest prawdziwa, wykaże szczegółowe badanie. Jak wspomnieliśmy, w śledztwo zaangażowana jest nie tylko policja i straż pożarna, ale także sam Hyundai. Producent samochodów zażądał materiałów z kamer umiejscowionych w pobliżu zdarzenia. Jasno oświadczył także, że nie skomentuje tego incydentu, dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana.
Po śledztwie okaże się, czy pożar modelu Genesis G80 to niezbyt przyjazny zbieg okoliczności
Z czasem przekonamy się, czy nastąpi wzrost podobnych incydentów, czy też rzeczywiście był to problem jednorazowy z powodu zbiegu okoliczności. Miejmy oczywiście nadzieję, że będzie to ta druga opcja.
Choćby dlatego, że nowy Genesis G80 to naprawdę ciekawie wyglądający samochód, który mając do 380 koni pod maską ma szansę zagrozić bardziej ugruntowanej konkurencji amerykańskiej, japońskiej czy europejskiej.