Grosjean: Mówienie o Haasie jako „Ferrari B” to policzek dla naszych inżynierów

Francuz i jego kolega z zespołu, Kevin Magnussen, zaczęli nowy sezon wyśmienicie gwarantując sobie start z trzeciego rzędu podczas Grand Prix Australii. Start samego wyścigu także był udany dla ekipy Haasa, niestety wszystko posypało się bardzo szybko przez problemy na pit stopach [ostatecznie obaj kierowcy nie ukończyli wyścigu – przyp. red.]. Dobry występ amerykańskiego zespołu szybko wzbudził zainteresowanie konkurentów, którzy zaczęli wytykać głębie technicznych podobieństw do zeszłorocznego bolidu Scuderii Ferrari.

Chociaż powszechnie wiadomo, że Haas używa komponentów Ferrari, takich jak silnik, skrzynia biegów i zawieszenie, z których wszystkie są dozwolone zgodnie z obowiązującymi przepisami Formuły 1, reszta samochodu musi być zaprojektowana przez zespół z Kannapolis. Grosjean nalega więc, aby nie nazywać ich Ferrari B, ale zespołem A Haasa.

– To wszystko dzieje się za każdym razem, kiedy jesteśmy szybcy. To samo było w zeszłym roku, byliśmy Ferrari B – powiedział Grosjean dla serwisu crash.net. – Jasne, używamy tego samego silnika, tej samej skrzyni biegów, tego samego zawieszenia, więc podobieństwa są oczywiste. Ale budujemy własny samochód. To nie jest miłe określenie dla ludzi, którzy ciężko pracowali i stworzyli VF-18 – dodał.

Grosjean uważa, że ​​krytyka, która nadeszła, jest nieuzasadniona i uważa, że ​​zamiast tego powinni być pochwaleni za sposób, w jaki trzymali się przepisów, zapewniając jednocześnie mocny samochód do walki w środku stawki w zaledwie swoim trzecim sezonie w F1. – Oczywiście, gdybyśmy wszystko musieli zrobić od zera, nie bylibyśmy tam, gdzie jesteśmy dzisiaj. Mamy części z Ferrari, które są dla nas bardzo ważne. Myślę, że sposób w jaki funkcjonujemy i współpracujemy z Ferrari, jest dobry dla F1. Pokazuje, że możesz wejść do tego sportu i w krótkim czasie wyglądać całkiem konkurencyjnie.