Mitsubishi, Seat, Honda czy Nissan – to tylko niektóre z marek, które zrezygnowały z oferowania w Europie klasycznych sedanów klasy średniej na rzecz SUV-ów i crossoverów. Mitsubishi zrobiło to już w ubiegłej dekadzie, stawiając na SUV-a klasy średniej – model Outlander. U Seata schedę po Exeo przejął zaprezentowany w tym roku Tarraco. Honda w 2015 zrezygnowała z oferowanego przez wiele lat Accorda na rzecz CR-V. Podobnie postąpił w 2007 r. Nissan z Primerą, zastępując ją X-Trailem. Z kolei Subaru w 2014 r. zrezygnowało z Legacy i pozostawiło w ofercie uterenowione combi Outback.
Klasyczne sedany w odwrocie
Niedawno Ford zapowiedział, że nie będzie następcy Fusiona (amerykańskiego Mondeo). Oznacza to, że przyszłość Mondeo stoi pod znakiem zapytania. Podobnie rzecz ma się w przypadku ikony klasy średniej – Volkswagena Passata. Niewykluczone, że nie będzie on miał bezpośredniego następcy, a w 2022 r. jego miejsce zajmie model elektryczny.
Czy to oznacza, że będziemy skazani na SUV-y i crossovery? Niekoniecznie. W klasie średniej pojawił się ostatnio nowy trend, polegający na oferowaniu obok klasycznych sedanów uchodzących za bardziej prestiżowe tzw. czterodrzwiowych coupe. Trend ten zapoczątkował Mercedes w 2004 r., prezentując CLS-a, który był bardziej lifestylową alternatywą dla konserwatywnej klasy E. Auto odniosło duży sukces rynkowy. Obecnie w gamie Mercedesa znajdziemy już III generację CLS-a oraz kompaktowego sedana-coupe – model CLA, który również jest bestsellerem. W ślad za Mercedesem poszło BMW, prezentując w 2011 r. serię 6 Gran Coupe. W 2008 r. zadebiutował Volkswagen Passat CC, dzięki czemu tzw. czterodrzwiowe coupe stały się bardziej dostępne.
Przepis na sukces
Obecnie panuje powszechna moda na SUV-y. Dominują one niemal w każdym segmencie. Na szczęście niektórzy producenci mają świadomość tego, że żaden trend nie trwa wiecznie i szukają alternatywnych rozwiązań. Przykładem jest tutaj Kia, która od 2017 r. oferuje świetnie stylizowanego liftbacka o rysach coupe – model Stinger. W tym samym roku Volkswagen zaprezentował następcę Passata CC – Arteona. Zarówno Kia, jak i Volkswagen, pozycjonują swoje modele wyżej niż klasycznych przedstawicieli segmentu D (czyt. Optimę i Passata). Samochody te nie tylko świetnie wyglądają, ale są też lepiej wykonane i wyposażone. O ile Stinger w niczym nie przypomina Optimy, o tyle Arteon dzieli kokpit i większość silników z Passatem. Wysoka cena tych aut nie przeszkadza klientom, którzy bardzo chętnie je kupują. Widać to chociażby na drogach, gdzie oba te modele stają się coraz powszechniejszym widokiem.
Tą samą drogą poszedł Peugeot, projektując II generację 508. Z klasycznego sedana samochód stał się liftbackiem w stylu coupe z nisko poprowadzoną linią dachu i bezbramkowymi szybami. Już podczas premiery auto wzbudzało spore zainteresowanie z powodu świetnej stylistyki. Wiele wskazuje na to, że – mimo wysokiej ceny i ciasnego wnętrza – auto odniesie rynkowy sukces.
Nieco inaczej postąpiła Toyota, zastępując Avensisa limuzyną Camry. Auto powróciło do Europy po 14 latach i będzie oferowane wyłącznie z napędem hybrydowym. Samochód jest klasycznym sedanem, na dodatek dużo większym od Avensisa. Z długością prawie 4,9 m plasuje się między segmentami D i E. Samochód jest wygodny, masywny i przestronny – czuć w nim charakter typowej amerykańskiej limuzyny. Podczas pokazów przedpremierowych w Polsce Camry spotkała się z ciepłym przyjęciem, a Toyota zebrała ok. 50 zamówień.
Auta kupuje się oczami
Przykłady te dobrze pokazują, że przyszłość klasy średniej nie należy tylko do SUV-ów i nie musimy się obawiać ich całkowitej dominacji. Zawsze znajdą się mniej lub bardziej oryginalne propozycje, czego dowodzi Kia Stinger czy Peugeot 508. Opisany powyżej trend obrazuje także zmiany, jakie zaszły w mentalności nabywców w ciągu ostatnich lat. Niegdyś liczyła się funkcjonalna i przestronna kabina oraz komfort jazdy. Obecnie samochody „kupuje się oczami”, co potwierdza rosnąca popularność SUV-ów, crossoverów oraz czterodrzwiowych coupe. Wiele osób jest w stanie zapłacić wyraźnie więcej za ładniejsze nadwozie, co dowodzi także wzrostu zamożności społeczeństwa. Krótko ujmując – póki co możemy być spokojni o różnorodność w świecie motoryzacji.