Seat Arona zadebiutował w 2017 r. Auto należy do jednego z najpopularniejszych segmentów na rynku, tj. miejskich crossoverów, wśród których dominuje Renault Captur. Samochód bazuje na miejskiej Ibizie, z którą dzieli m.in. silniki i płytę podłogową. Jak przystało na współczesnego crossovera, w Aronie nawet za dopłatą nie dostaniemy napędu 4×4. Co więcej, w aucie nie znajdziemy żadnej jednostki wysokoprężnej. Gamę silników tworzą dwa motory benzynowe z turbodoładowaniem. Pierwszy z nich ma 1 l pojemności, 3 cylindry i występuje w wersjach o mocy 95 i 115 KM. Rolę flagowej jednostki pełni 4-cylindrowe 1.5 TSI o mocy 150 KM. Właśnie tą odmianę mieliśmy okazję przetestować.
Lifestyle na całego
Arona w usportowionej wersji FR już na pierwszy rzut oka zwraca na siebie uwagę dynamiczną i zgrabną sylwetką oraz wieloma sportowymi akcentami. Począwszy od grilla z chromowaną obwódką i logo FR, 17-calowe felgi z czerwonymi zaciskami hamulcowymi, na wydatnych i wyraźnie zaakcentowanych atrapach końcówek układu wydechowego kończąc. Dodając do tego dwukolorową karoserię (biała z czarnym dachem – bardzo dobre połączenie) i chromowaną listwę z symbolem X na tylnym słupku daje nam to cieszącego oko lifestylowego crossovera. Do dynamicznej sylwetki pojazdu o dziwo pasują także „terenowe” atrybuty w postaci plastikowych nakładek na progi i zderzaki czy podwyższony prześwit.
We wnętrzu auta również nie zabrakło sportowych atrybutów w postaci spłaszczonej u dołu kierownicy z logo FR, tapicerki o charakterystycznym wzorze, sportowej dźwigni zmiany biegów przypominającej Audi S3 czy zegarów startujących z godziny 6. Ciemne wnętrze ożywiają czerwone akcenty, wchodzące w skład opcjonalnego pakietu Red. Obejmuje on m.in. czerwone akcenty na tapicerce, pasy bezpieczeństwa z czerwonymi obwódkami oraz czerwone przeszycia na kierownicy, mieszku skrzyni biegów oraz pasie z ekoskóry biegnącym przez deskę rozdzielczą. Na tunelu środkowym i przednich drzwiach znajdziemy także lakier fortepianowy.
Sportowe akcenty na każdym kroku
Jakość wykonania Seata Arony jest przeciętna. Co prawda znajdziemy tu więcej miękkich tworzyw niż w Ibizie (np. pas z ekoskóry na desce rozdzielczej czy miękkie podłokietniki na przednich drzwiach), ale w aucie za nieco ponad 100 000 zł nie przystoi twarda górna część deski rozdzielczej czy brak miękkich boczków przednich drzwi. Na wszystkich drzwiach mamy za to tapicerkę. Jakość spasowania jest w miarę dobra, choć czasem zdarzało się, że niektóre elementy kokpitu trzeszczały pod naciskiem.
Fot. Mikołaj Kostrzewa / Seat Arona FR – wnętrze
Niemal żadnych uwag nie mamy za to do ergonomii. Wszystko jest czytelnie opisane i łatwe w obsłudze. Większością funkcji sterujemy z pozycji kierownicy, gdzie znajdziemy przyciski do sterowania rozbudowanym komputerem pokładowym. Możemy zobaczyć m.in. wskazania nawigacji, zużycia paliwa, zadzwonić do kogoś z naszej listy kontaktów czy sprawdzić działanie asystentów kierowcy. Poza tym całe zarządzanie autem skupia się na 8-calowym ekranie dotykowym. Poza niezbyt dobrze działającą obsługą głosową reszta multimediów sprawia bardzo dobre wrażenie. Poszczególne ikony są duże i czytelnie opisane, reakcja na dotyk szybka a do sterowania głośnością i wybierania stacji radiowych służą klasyczne pokrętła. Plus dla Seata za klasyczny panel klimatyzacji. Jedynym zarzutem w kwestii ergonomii jest za nisko umieszczone pokrętło do obsługi świateł (przypominające to z Audi).
Bogato wyposażony
Wysoką cenę auta częściowo tłumaczy bogate wyposażenie, obejmujące m.in. szereg systemów bezpieczeństwa, w tym monitorowanie martwego pola, ostrzeganie o zbliżającym się pojeździe czy adaptacyjny tempomat, który w większości sytuacji się sprawdzał, choć zdarzało mu się źle odczytywać auta jadące prawym pasem, gdy znajdowały się na zakręcie – samochód bez powodu hamował. Warto też wspomnieć o przednich i tylnych czujnikach parkowania, które nieraz „piszczały” bez powodu. Pochwalić należy za to kamerę cofania za czytelny obraz. Bardzo dobrze sprawdziły się także LED-owe reflektory oraz opcjonalny system BeatsAudio z 6 głośnikami, dający bardzo donośny i czysty dźwięk. Nie zabrakło też nawigacji, funkcji MirrorLink, 2 wejść USB czy indukcyjnej ładowarki do smartfona.
Arona wyróżnia się zauważalnie przestronniejszą kabiną niż Ibiza. Z długością nadwozia na poziomie 4,14 m czyni ją to większą o 8 cm od Ibizy. Choć oba auta mają ten sam rozstaw osi – 2,54 m, to Arona wydaje się być przestronniejsza, zwłaszcza z tyłu, gdzie w wygodnych warunkach podróżować będą dwie dorosłe osoby. Przeszkadzać może brak tylnego podłokietnika i żarówek oświetlających tylną część kabiny. Na plus zaliczyć można oświetlenie ambiente na drzwiach przednich oraz spory i ustawny bagażnik o pojemności 400 l.
Silnik głównym atutem
Pierwsze kilometry spędzone za kierownicą Seata spowodowały u mnie uśmiech na twarzy. Najbardziej spodobała mi się dynamika jednostki napędowej, która ochoczo wyrywa do przodu już od niskich obrotów i nie traci tchu aż do około 4500 obr./min. Wszystko dzięki mocy 150 KM i dużemu oraz łatwo dostępnemu momentowi obrotowemu o wartości 250 Nm i zastosowaniu turbosprężarki ze zmienną geometrią. W połączeniu z niską masą na poziomie niecałych 1200 kg i precyzyjną skrzynią biegów daje to świetny sprint od 0 do 100 km/h w czasie 8,2 s i prędkość maksymalną na poziomie 205 km/h. Pochwalić należy także kulturę pracy i elastyczność jednostki napędowej oraz relatywnie niskie zużycie paliwa. Średnia z testu wyniosła 7,5 l na 100 km. W trasie bez większego wysiłku można zejść do 6,8 l, a w mieście spalanie rośnie do ok. 9 litrów. Jest to także wynik dobrze działającego systemu odłączania połowy cylindrów przy mniejszym obciążeniu. Niestety zasięg auta ogranicza mocno niewielki zbiornik paliwa mieszczący raptem 40 litrów.
Także układ kierowniczy ze zmienną siłą wspomagania nie pozostawiał wiele do życzenia. Przy niskich prędkościach kierownica była lekka jak piórko, co ułatwiało manewrowanie. Natomiast w trasie układ kierowniczy usztywniał się i zapewniał lepsze czucie tego, co dzieje się z kołami. Hamulce są czułe i dobrze radzą sobie z wyhamowaniem auta. Czy zatem Seat Arona to prawdziwy sportowiec wśród miejskich crossoverów?
Jest jedno ale…
Nie do końca. Do ideału brakuje lepszego zawieszenia. Z jednej strony nie jest ono do końca komfortowe, gdyż zdarza się, że auto podskakuje na poprzecznych nierównościach, a na wyrwach w jezdni głośno pracuje. Sugeruje to, że samochód powinien się dobrze prowadzić zakrętach. Także tutaj Arona w wersji FR nie imponuje. Przy wchodzeniu w zakręty karoseria wyraźnie się wychyla, a przy gwałtownych manewrach lub powyżej prędkości 140 km/h auto robi się niestabilne i trzeba często kontrować kierownicą. Fakt faktem, jest to crossover z wyraźnie wyższym prześwitem i nadwoziem niż w Ibizie, jednak po usportowionej wersji FR i sportowym charakterze modeli Seata spodziewaliśmy się czegoś innego. Być może sytuację poprawiłoby nieco zastosowanie adaptacyjnego zawieszenia. Obecne w aucie 4 tryby jazdy – Eco, Normal, Sport i Individual – różnią się od siebie głównie reakcją na dodanie gazu.
Podsumowanie
Czy Seat Arona jest zatem dobrą alternatywą dla klasycznego hatchbacka? Tak. Auto jest przestronniejsze i bardziej wszechstronne, a także ma większy bagażnik. Poza tym dzięki wysokiemu prześwitowi nie musimy bać się krawężników, a wyższa pozycja za kierownicą i dopracowany układ kierowniczy ułatwiają manewrowanie. Do pełni szczęścia brakuje tylko większego zasięgu oraz lepszego zawieszenia. Jeśli ktoś będzie użytkować auto głównie w mieście, to wystarczy mu litrowa jednostka o mocy 115 KM, która wydaje się być optymalnym wyborem do tego modelu, mimo że to właśnie silnik był największym atutem testowanego przez nas pojazdu. Seat Arona udowodnia, że popularność crossoverów nie bierze się znikąd. Auto okazało się uniwersalne a do tego cieszy oko. Nawet wysoka cena nie jest tutaj przeszkodą.