Miniony rok okazał się wielkim rozczarowaniem pod względem eventów motoryzacyjnych z przyczyn oczywistych. Dotknęło to także fanów amerykańskiej motoryzacji, którym nie było dane spotkać się podczas wielkiego zlotu amerykańskich pojazdów. Na szczęście w tym roku impreza doszła do skutku. Co więcej, organizatorzy zadbali o parę kluczowych zmian, mających uczynić ją jeszcze ciekawszą i przyciągnąć większe rzesze zarówno zlotowiczów jak i odwiedzających. Przekonaliśmy się na własnej skórze, czy American Cars Mania 2021 wciąż jest godna polecenia… Na szczęście nie zawiedliśmy się, zaś spostrzeżeniami postanowiliśmy się z wami podzielić.
Dobrze wykorzystany potencjał stadionu we Wrocławiu
W odróżnieniu do poprzednich edycji American Cars Mania 2021 nie odbyła się pod koniec czerwca, lecz w drugiej połowie sierpnia (20-22.08) Jest to oczywiście związane z zawirowaniami dotyczącymi organizacji imprez masowych w dobie pandemii koronawirusa. Na szczęście nie przeszkodziła ona w zorganizowaniu eventu. Dopisała również pogoda, która jeszcze bardziej poprawiała beztroski, amerykański klimat wydarzenia. Zorganizowanie zlotu na stadionie we Wrocławiu okazało się dobrym pomysłem, w szczególności pod wględem komunikacyjnym, gdyż obiekt ten leży przy samej obwodnicy jednego z największych i najpiękniejszych miast w Polsce, będącego jednocześnie ważnym szlakiem komunikacyjnym.
Sam stadion również należy do dość nowoczesnych obiektów i jego infrastruktura sprzyja organizacji dużych imprez. Dość wspomnieć, że samochody znajdowały się zarówno wokół stadionu, jak i w zabudowanych pomieszczeniach wewnątrz. Ciekawym pomysłem była zwłaszcza strefa muzealna, gdzie znajdowały się zabytkowe samochody (oczywiście produkcji amerykańskiej), z których najstarszy pochodził z 1908 roku. W jednym z pomieszczeń mieściła się natomiast „strefa Mustanga”, gdzie były tylko i wyłącznie Fordy Mustangi.
Strefa Mustanga
American Cars Mania 2021 z licznymi „perełkami”
Obchodząc teren wokół stadionu, można było się natknąć na prawdziwe „perełki” amerykańskiej motoryzacji. Mowa tu zarówno o klasycznych muscle carach i krążownikach szos, jak i pickupach i SUV-ach. Nie zabrakło oczywiście współczesnych konstrukcji. Szczególnie w pamięci zapadł nam nowy Ram 1500 zmodyfikowany na życzenie klienta przez polską firmę tuningową Carlex Design. Po raz pierwszy mieliśmy okazję także zobaczyć na żywo nowego Chevroleta Corvette C8. Na żywo prezentuje się on jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Najpopularniejszymi współczesnymi konstrukcjami na zlocie były Ramy oraz Dodge’e Challengery oraz Chargery, a także – co akurat nie dziwi – Fordy Mustangi.
Ram 1500 Carlex Design
Zdecydowanie więcej uwagi poświęciliśmy klasykom. Oczywiście stare Corvette, począwszy od modelu C2 Stingray, aż po opływowe C5 z lat 90-tych, następnie Fordy Crown Victoria (większość to wersje policyjne), stare Cadillaki, np. Eldorado lub Fleetwood, a także Buicki (m.in. Riviera) czy Lincolny. Wśród nich był m.in. Lincoln Mark V z lat 70-tych. To właśnie tym modelem poruszał się Jeremy Clarkson w najnowszym odcinku The Grand Tour. Kolejnym modelem, który szczególnie zapadł w pamięć, był Ford Excursion. Pod koniec lat 90-tych był on bowiem największym seryjnym SUV-em na świecie. Dopiero teraz wymiarami zbliżyły się do niego najnowsze wcielenia Cadillaka Escalade i Chevroleta Suburbana w wersjach przedłużonych.
Prawdziwe tłumy oglądających przyciągał także czerwony Dodge Viper z lat 90-tych. Zasłynął on z udziału w filmie Viper z 1994 roku. Jeśli już mowa o samochodach o filmowym rodowodzie, nie można rzecz jasna pominąć Pontiaca Trans Ama. Do Wrocławia zawitała zarówno jego druga generacja, znana z serii filmów „Mistrz kierownicy ucieka”, a także III wcielenie, które odgrywało rolę KITTa w serialu „Nieustraszony” (Knight Rider) z lat 80-tych.
Buick Riviera
DeSoto – motoryzacyjna ciekawostka
Warto też wspomnieć o paru ciekawych, aczkolwiek rzadko spotykanych i często zapomnianych konstrukcjach, które były obecne na zlocie. Przede wszystkim należy tu wymienić DeSoto Firedome z lat 50-tych, które było jednak tak oblegane, że ciężko się było do niego dopchać. Marka DeSoto istniała w latach 1928-1961 i była bardziej luksusową alternatywą dla Dodge’a i nieistniejącego już Plymoutha. Jeśli już o nieistniejących markach mowa, spore zainteresowanie na zlocie wzbudzał Mercury Cyclone GT z początku lat 70-tych. Ten budzący respekt muscle car miał być bowiem alternatywą dla Dodge’a Chargera R/T (był w strefie muzealnej). Produkowano go tylko przez 3 lata – od 1968 do 1971 roku. Z bardziej współczesnych modeli już nieistniejących marek warto wymienić Pontiaca Solstice, będącego spadkobiercą słynnego Fiero i jednocześnie jednym z ostatnich modeli tej marki.
Chodząc wokół stadionu, co rusz można było usłyszeć ryk jakieś V8-ki. Szczególnie dawał się we znaki wspomniany wcześniej Ram 1500 od Carlex Design, gdyż miał on też specjalny układ wydechowy z aktywnymi klapami. Uwagę przyciągał też Ford F-150 z lat 60-tych, który „ryczał” już z daleka, a także zbudowane na bazie współczesnego F-150 oraz Rama monster trucki. Wiele pojazdów miało otwarte maski, a więc można było podziwiać mocarne amerykańskie V8-ki.
Chevrolet Corvette C8
Samochody nie były jednak jedyną atrakcją zlotu. Były konkursy, np. na Miss Pin-up czy zorganizowany specjalnie dla zlotowiczów konkurs na najlepsze przebranie w stylu amerykańskim. Imprezę prowadził Kuba Bielak, zaś specjalnym gościem był Włodzimierz Zientarski. Kuba Bielak odpowiadał też za prezentację najciekawszych pojazdów zlotu. Była też nagroda specjalna w konkursie organizowanym dla zlotowiczów w postaci Forda Mustanga V oraz Forda LTD Crown Victoria w wersji kombi z lat 80-tych. Oczywiście nie zabrakło też strefy militarnej oraz z samochodami policyjnymi rodem z USA.
American Cars Mania 2021 to nie tylko samochody
Ciekawostką była też strefa symulatorów jazdy (simracing). Można było tam bowiem spróbować swoich sił w profesjonalnym symulatorze jazdy, bazującym na grze Assetto Corsa. Osoba z najlepszym czasem mogła liczyć na specjalny voucher do znajdującego się we Wrocławiu centrum symulatorów jazdy Race Arena.
Impreza trwała od piątku do niedzieli i w żaden z tych dni nie można było narzekać na brak atrakcji. Czy zatem American Cars Mania 2021 miała jakieś słabe punkty? W zasadzie tylko parę. Otóż w porównaniu do wcześniejszych edycji niemal dwukrotnie wzrosła cena biletu (do około 45-50 zł, w zależności od dnia). Ponadto zabrakło nam wyścigów na 1/4 mili, które akurat mogliśmy oglądać podczas poprzedniej edycji imprezy w Oleśnicy. W przypadku Wrocławia byłoby to jednak znacznie trudniejsze zadanie, gdyż wymagałoby tymczasowego zamknięcia biegnącej wzdłuż stadionu drogi. R
Dodge Viper
Podsumowanie
Reasumując, American Cars Mania 2021 we Wrocławiu okazała się dobrze zorganizowaną imprezą z mnóstwem atrakcji oraz sporą ilością ciekawych samochodów, zarówno tych starszych, jak i współczesnych. Zlot zachował bowiem swój typowo amerykański klimat i mogliśmy przez ten weekend poczuć się niczym w USA. Przeniesienie imprezy na stadion we Wrocławiu okazało się dobrym pomysłem, choć oczywiście szkoda wyścigów na 1/4 mili. Być może kiedyś one powrócą, tymczasem czekamy z niecierpliwością na kolejną edycję ACM.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć, gdzie znajdziecie więcej zdjęć z imprezy American Cars Mania 2021.